Witaj Puszatku. Niestety nie...
puszatek pisze:spokojnie, kot to nie igła...ktoś, gdzieś musiał go zauważyć
Zgadzam się, chociaż z igłą jest o tyle lepiej, że się nie przemieszcza
Nie wiem czy to dobrze, ale przeszukujemy teren w miarę najbliższy miejsca , gdzie zniknął: okolice ul. Maszewskiej, Rodziny Połanieckich, Bogusławskiego do wysokości ul. Esej, okolice naszego bloku (piwnica, zsyp, okolice klatki). Jutro postaramy się wejść na pozostałe klatki naszego bloku. Pytanie durne, ale jak sądzicie, czy taki zasięg jest wystarczający??? W tych miejscach kiciamy i zostawiamy jedzenie. Ogłoszenia chcę rozwiesić również w dalszych okolicach. (aż do ul. Conrada, w tym bazarek i w okolicach Leclerca, wzdłuż Kwitnącej, aż do pętli Chomiczówka)Dokładam mapkę terenu który przeszukujemy:
http://www.zumi.pl/namapie.html?qt=&loc=Warszawa%2C+Bogus%B3awskiego+6&cId=&sId=&moreCities=Co do odręcznych ogłoszeń - Macie rację. Po prostu zbyt późno zorientowałam się, że nie mam jak zrobić komputerowych, a dziś cały dzień byłam poza domem (niech żyje 9 godzinny dzień pracy w weekendy + spotkanie rodzinne od którego nie sposób się wykręcić

) za to dzięki temu spotkaniu zdobyłam office'a i będę miała ogłoszenia ze zdjęciami - od rana będę rozwieszać gdzie się da. Jak uda nam się zdobyć jakąkolwiek informację co do miejsca pobytu Bacusia, pożyczę klatkę łapkę. Chyba, że nasz delikwent zechce sam zapakować się do transporterka, co byłoby najlepsze.
Dziś podczas wieczornych poszukiwań (nadal nic

) spotkaliśmy miłego rudego kota z jakąś gulą przy przedniej łapie (porośnięta futrem, nie widać, żeby go to bolało, czy utrudniało poruszanie się, ale skojarzenia miałam niewesołe...) myślę, że spokojnie dałby się złapać, bo widział nas na oczy po raz pierwszy w życiu, a ocierał się o nogi, gadał i mruczał. Saszetki nie chciał, na wychudzonego nie wyglądał, tylko ta gula...
