Problem polega na tym,że tam w sumie warunki są ..w miarę dobre.
Koty mają szopkę z boksami ogrodzie, z małymi ,ogrodzonymi wybiegami.Są żywione kiepsko-resztki mięsa z rzeźni ale nie głodują (moja głodowała bo z racji baaardzo płaskiego pyszczka nie potrafi pogryźć czegoś wiekszego ,niz chrupka albo maleńki kawałek mięsa).Nawet szczepi te koty,w każdym razie kiedy kupowałam 4 lata temu mojego brytka (kociak "w typie")to miał książeczke i wpisy od weta (wiem,że można w necie takie podpisane książeczki kupić a weci na pieczatkach nie istnieją...).Byłam wtedy nieświadoma CO popieram.
Dopiero historia Fiony otworzyła mi oczy.
Fiftinka była kotem domowym ,pewnie u jakiejś starszej osoby, która zmarła albo stała się niewydolna opiekuńczo.Nie była wysterylizowana bo starsze panie zwykle uważają sterylkę za wielkie nieszczęście kotki (sic!).
Miała już kociaki.
Pewnie na jakieś ogloszenie o oddaniu kotki zjawił sie ten miły pan-właściciel pseudohodowli-który zapewnia ,że STRASZNIE KOCHA KOTY, które mają u niego RAJ.I nieświadomi opiekunowie oddali ją do tego"raju"...Była od marca do października u faceta.Złapała grzyba,była niedożywiona.
Była balastem bo się nie chciała zakocić (siedziała w klatce z samcem brytkiem ,który ją cały czas lał)
Nic od faceta nie kupilam bo miał tylko chory miot norwegów -pewnie kk.
Zapewniał ,że to tylko "małe nic" ale ja po śmierci Normiego bylam ostrożna...a Fiona TAK patrzyła,że nie mogłam spać potem.
Wykupilam za 200 zl (chciał dziad wiecej ale go wyśmiałam,że kotka "używana mocno"jest).Może to nieetyczne ale MUSIAŁAM jej pomóc.Co innego kot od małego w takich warunkach a co innego domowy miziak.
No i mam moje cudo- persa kiepsko owłosionego póki co:))
Miałam ją oddać do DT Jeżykowej ale jakoś tak wyszło..

)
Miałyśmy obie szczęście- ja ,ze trafiłam na kota o takim złotym serduszku a ona ,że jej Duża jest lekarzem.
Microspora to paskudztwo.
Jej historia uświadomiła mi ,ze TRZEBA pomagać kotom.
Chętnie pomogłabym i tamtym kotom ale nie wiem czy ta inspekcja cokolwiek da.Bo pan "KOCHA KOTY" i warunki ma calkiem przyzwoite.Koty są zapchlone bo przychodza do nich koty" z miasta" jak kotki maja ruję.Przynoszą pchły.
Co więcej dziadydze mozna zarzucić?:((