nie ma wieści z lecznicy, nie wiem czy Toli udało się załozyc wenflon, czy musza brac z zyły szyjnej... nic nie wiem... matwie się... Wetka powinna ju dawno dzwonić, tak sie umówiłyśmy... wiem, że skoro nie dzwoni to są trudnosci. Mamy jeszcze inne koty które mogłyby zostać dawcami ale wiadomo... to wszystko trudne i czasu nie ma... zaraz jade do domu male nakarmić. przez to że pracuje od 8-17 to taki plan kamienia minimalny to 4 razy dziennie, no i tak wypada że rano 6-7ma, potem w przewie na lunch jadę z Gdyni do Sopotu 12-13ta, potem 18-19ta i koło 24tej lub 1szej w nocy. Narazie musze to utrzymac bo maluszki nie potrafią jeszcze same jeść, ze spodka mleczko nie idzie tylko jest rozlewane... a szkoda bo drogocenne

, a te mini próby w jedzeniu weaninga u Pudzianka i Jagody to nie wystarczajace jest...