anita szczecin pisze: Już teraz jestem przerażona, że tak często jestem Maślakowi potrzebna. Zastanawiam się co będzie, gdy będę chciała wyjechać na kilka dni? Co Wy robicie wtedy ze swoimi kotami? Ja, niestety, nie widzę wokół siebie chętnych do robienia Maślakowi zastrzyków.
Witaj !
Ja też nie widzę wokół siebie chętnych do robienia Matyldzie zastrzyków, a koło mnie mieszka emerytowana pielęgniarka. Nikt też nie chce podjąć się opieki nad zwierzyńcem w moim domu (2 koty i żółwica).
Od małego kociaki w czasie moich urlopowych wyjazdów przebywają w pensjonacie dla kotów prowadzonego przez dr. weterynarii. Nie powiem... warunki bytowe są nawet bardzo dobre, jest pomieszczenie dla kotów specjalnej troski. Niestety bez pomiarów cukru, tylko zastrzyki. Ostatni pobyt w grudniu ubr. - 16 dni skończył się kwasicą ketonową.
Dlaczego ?: Matylda dość często robi sobie przerwy w jedzeniu, prawie zawsze gdy ma wysoki cukier, to tak jakby niejedzeniem obniżała sobie cukier. Kiedy zamiast pomiarów cukru stosuje się metodę obserwacji i widzi się że kot przestaje jeść, zaczyna się zastanawiać jaką podać dawkę. I tak też było w grudniu, ponieważ Matylda nie zjadła papu, albo zjadła mało (a miała stały dostęp do karmy) nie dostała insuliny. Działanie insuliny zostało przerwane i dalej poszło już lawinowo. Kosmiczny cukier, Matylda przestała wogóle jeść i nie dostawała insuliny. W ciągu 16 dni schudła 0,8 kg. Skutek: kwasica ketonowa.
Za 2 tygodnie kicia znowu będzie w pensjonacie i razem z Panią doktor opracowujemy metodę działania

Najlepiej byłoby znaleźć osobę też ze słodkim kociakiem i na zasadzie wzajemności zaopiekować się futerkiem w miejscu zamieszkania, ale jakoś na na razie mi to nie wychodzi.
Pozdrawiam