A co mógł powiedzieć? przykro mu że na tyle muszę wyjeżdżać, generalnie współczuje mi ze znów coś muszę poświęcać. Ale jesteśmy tyle czasu razem, tyle rozłąk przeżyliśmy że ta jest prosta do przejścia. Mamy telefony, komputery, Warszawa nie jest daleko, więc można się odwiedzać.
Mnie jest najgorzej z faktem, ze muszę zostawić kochane futerka. Nie wyobrażam sobie już codzienności bez nich. Bez ich wtulania się w nocy, bez karmienia głodomorków, bez gadania Konanka, mruczenia Frejki i skrzeku Prozaczka

z nimi sobie na skypie nie pogadam, wirtualnie nie pogłaszczę, nie zadbam o nie.
No i sam fakt, że ten długi czas będę albo pracować albo samotnie odliczać dni-jest przygnębiający. Chciałam nadrobić życie towarzyskie i rozrywkowe, a w tej sytuacji się nie da. Ech....
A z innej bajki to postawiłam Prozia na starodawną wagę i... 5 kg to on już ma na pewno, może troche ponad

ale fajne jest to ze jest taki ubity a nie puszysto-rozlazły
