» Wto cze 07, 2011 19:52
Re: wspólne życie - wątek optymistyczny - spa i żłobek
Dziewczyny...bardzo dziękuję za to, że jesteście. Madziu, dziękuję za rozmowę.
Chcę wierzyć, że wszystko będzie dobrze, ale znam wszystkie możliwe zagrożenia i wiem, z czym mam się liczyć. Tak wolę.
Ślepciu najadł się do syta i gada teraz, jak to tylko on potrafi. Traktujemy ten wieczór, jakby miał być ostatnim wspólnym wieczorem. Na wszelki wypadek. Chcę, żeby Ślepciu był szczęśliwy i żeby czuł, że jest bardzo kochany. Mój mąż, cały czas płacze. Ale ja nie będę, nie chcę, żeby Puniu czuł, że dzieje się coś złego. Jestem napradę cholernie twardą babą, ale nie wyobrażam sobie, że może zabraknąć mojego uśmiechniętego maleństwa.
Pamiętam dzień, kiedy się urodził. Pamiętam walkę o to, żeby widział. I wszystkie jego kolejne choroby.
Pamiętam jego kombinacje przy wskakiwaniu do szafy i jego "cześć". I uśmiechnięty pyszczek. Bo Ślepciu zawsze się uśmiecha.
Mam nadzieję, ale na wszelki wypadek spędzimy ten czas wyjątkowo.
To takie melodramatyczne, ale rozkleiłam się kompletnie. Dlaczego tak bardzo się przywiązujemy do takich małych futrzaków ?

