Byłam rano na dyżurze i potem dojechała jeszcze Martynka z córką więc kotki obrobiłyśmy jak trzeba

. W międzyczasie Ewa i Piotr wzięli maluchy na szczepienie ale szczepionkę dostał tylko ten z białymi skarpetkami, który okazał się chłopcem (czego pewne zajawki widać było na filmikach Wiesia, gdy atakował w zabawie innego malucha ;p). Wszystkie maluszki biorą teraz scanomune i lizynę - po pół kapsułki każdego leku na kota po 2 x na dobę a Krejzolek znów został rozdzielony od towarzyszy zabaw.
Niestety ktoś pomylił Klimka i Smołę - Klimek był w klatce Smoły i prawdopodobnie jadł jej karmę

. Klimek po połowie swej tabletki bardzo się ślinił a następnie sporo zwymiotował - chyba na dłuższą metę nic z leczenia tym lekiem nie będzie, więc dajmy sobie z tym spokój.
Kotka Nela po swej paście (na E) też się bardzo śliniła więc nie sądze by jej działanie było skuteczne.
Smoła nadal wydrapuje sobie czarne kłaki.... a i poza tym jednym punktem-strupem na szyi - mo jeszcze drugi - gdy będzie jechała do weta warto zwrócić na to uwagę - ja nie jestem pewna czy to na 100% od zastrzyków bo to dość wysoko..
Poza Klimkiem także Nela i Buraska-córka (ta później ciachana) mają rzadkie kupki. Ponadto Buraska-córka notorycznie wylewa sobie wodę, co przy upałach może być dla niej niezbyt dobre. Miała wpisane, że dostała już dzisiejszą dawkę metacanu i nigdzie jej też nie było a to nieprawda więc pewnie wczoraj dostała 2 razy. Buraska-matka nie chciała wyjść z kuwety ale Martynka z udziałem rękawic dała radę

Wiki była trochę osowiała jak na siebie.
Nadal brak ciepłej wody.
Na zdrowej - kotom bylo tak gorąco, że nawet Gremlinom nie chciało się uciekać przez zakrapianiem oczu. U Ryśki pod koniec kupki zauważyłam trochę krwi.
Ogólnie w takie upały ranny dyżur być powinien, by koty miały świeżą wodę i by stara mokra karma się nie psuła