Pancerni i Marysia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro wrz 01, 2004 10:35

moni_citroni pisze:Jak mozna zastawiac takie g... pulapki na Cesarzowa ?? :lol:


No właśnie :smiech3: I skąd niby Jej Cesarska Mość ma wiedzieć, że ma świecie to nie tylko motylki ale i g... się trafia ;)

Sigrid

 
Posty: 7044
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro wrz 01, 2004 15:45

Sigrid pisze: No właśnie :smiech3: I skąd niby Jej Cesarska Mość ma wiedzieć, że ma świecie to nie tylko motylki ale i g... się trafia ;)

Teraz juz wie(my) :twisted: :lol:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro wrz 01, 2004 15:58

Hana pisze:
Inka pisze:/.../ i jesli ktos chce duuzych problemow, to niech glosno powie przy mnie: motylek :twisted: :lol:


Nic nie powiem. :smokin:

Obrazek


:ryk:
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Wto paź 19, 2004 1:08

Marysienskiej odbija jesiennie.
Jest to fakt stwierdzony przez Zaloge, ktora musi znosic rozne zapedy Marysi, wielkodusznie przygarnietej przez Cesarzowa i Niedzwiadka.
Najnowszy pomysl tej niewdziecznej istoty to ograniczenie swobodnego przemieszczania sie kocich ogonow miedzy pokojami.
Otoz w progu salonu, gdzie do tej pory nie bylo nic, zadna zapora, tylko luk i swieze powietrze, nagle pojawilo sie cos dlugiego i zielonego 8O
Konsternacja wtargnela w okragle lebki i takiez dupki kocich: Marycha barykaduje sie przed swiatem, co tu robic?! Zostac z nia w tych okopach, czy zajac pozycje w okolicach kuchni? :conf:
Tutaj sa miski, tam jest cieplo i rece do miziania...dlaczego ta kobieta wystawia nas na takie proby?
Mimo wymownego wywracania slepkami, zielona barykada zawisla w progu na dobre. Po wstepnych ogledzinach okazalo sie rowniez, ze ta barykada slaba jakas: jak na nia naprzec nosem, to faluje i odsuwa sie, i radosny koci pychol laduje sie do salonu.
Zaloga z pelnym wczuciem sprawdzala jakosc i wlasciwosci Zielonej cale niedzielne popoludnie, biegajac na nia z rozpedu, atakujac ja wprost i z ukosa, czolgajac sie pod nia, albo, w przypadku Misia, taranujac kuprem :lol:, po czym zgodnie stwierdzono, ze z Zielona da sie zyc.
Jak przez nia przejsc z podniesionym ogonkiem, to kladzie sie miekko na karku, i kot przyozdobiony przez pol pokoju.
Mozna tez sie przyczaic za Zielona, i poczekac, az Michu bedzie wracal od misek, a wtedy rzucic sie na niego na barykadach, az mu ogon stanie "na szczotke" :lol:
Mozna sie tez przyczaic pod nia, lekko wsuwajac lebek do salonu tuz przy podlodze, z Zielona na uszach jako kamuflaz, i brzydko zerkac na Misia w fotelu, az go szlaczek trafi i da sie sprowokowac do gonitwy.
Rownie zabawne jest nagrzewanie sie przy kominku, a nastepnie leniwe czolganie pod Zielona i padanie jak szmaciana lalka na zimne kafle w przedpokoju.
A najlepiej podzielic sie terenem, i walczyc "na granicy", czyli pod Zielona, odpowiednio ja tarmoszac w ferworze walki, az Marysia podskakuje i piszczy ze strachu o te zielona szmate.
A niech piszczy, histeryczne stworzenie, jak taka z niej antykocia projektantka wnetrz :twisted: :lol:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Wto paź 19, 2004 6:31

Nie daj sie niecnotom :lol:
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88435
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Wto paź 19, 2004 8:30

:lol:

smilla

 
Posty: 2837
Od: Sob lut 14, 2004 19:52
Lokalizacja: trójmiasto

Post » Wto paź 19, 2004 8:48

:lol:

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Wto paź 19, 2004 9:01

:ryk: ależ się uśmiałam, aż Czajnik się obraził i zszedł z kolan :wink:
Obrazek

zołta

 
Posty: 820
Od: Pon wrz 22, 2003 10:04
Lokalizacja: Warszawa-Łódź

Post » Wto paź 19, 2004 9:57

:ryk:

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Wto paź 19, 2004 13:05

:D

Inko, pójdziesz na tę wystawę: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=19277 ?

Może opiszesz nam, jak to się odbywa "na dalekiej północy"?

Wojtek

 
Posty: 27971
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Wto paź 19, 2004 14:27

Inus, zielony to kolor nadziei. Jest nadzieja, ze Marycha madrzeje i uspokoi sie pod dobroczynnym wplywem Zalogi, a kto wie moze przyjdzie z czasem Zielona potarmosic zebami :wink: :lol:
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Wto paź 19, 2004 14:36

Moim zdaniem, Marysia powinna wziąć nożyczki w łapkę i skrócić Zieloną. Jak jeszcze za długa - znów skrócić. I znów. Gwarantuję, że po kilku iteracjach Załoga straci Zieloną zainteresowanie. :twisted: :lol:

Hana

 
Posty: 11064
Od: Pon lut 04, 2002 15:36

Post » Wto paź 19, 2004 17:37

Niemozliwe jestescie, zero zrozumienia dla marysinskich wzlotow i upadkow :twisted: :lol:

Wojtku, to sobota i niedziela.
Jesli tylko bede mogla, pojde zobaczyc i zdam relacje :D

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro paź 20, 2004 1:05

Inka pisze:Wojtku, to sobota i niedziela.
Jesli tylko bede mogla, pojde zobaczyc i zdam relacje :D

Fajnie :)

Wojtek

 
Posty: 27971
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Sob gru 04, 2004 14:50

Nastal czas zgrozy tudziez prob psychicznych.
Do somsiada pod nami wprowadzil sie PIES. Prawdziwy! :strach:

Zaloga zostala porazona tym nieszczesnym faktem pewnego listopadowego przedpoludnia, kiedy szpiegowala przez okno w kuchni, w leniwym zwisie na parapecie... nagle zza węgła wylonil sie ON, merdajac ogonkiem i tratujac kocie wlosci pod oknem, w poszukiwaniu miejsca na sioo.
Zaloga w pion, ogony w szczotki, dwie warczace lwie paszcze przyklejone do szyby, i grube odwloki sparalizowane strachem.

Po pierwszym szoku Zaloga przeszla w trybie blyskawicznym nastepujace fazy traumy: niedowierzanie :arrow: zaprzeczenie :arrow: bunt :arrow: rezygnacja :arrow: pogodzenie :arrow: jedzenie.
Przez pierwsze dni Zaloga zrywala sie na bacznosc przy najmniejszych oznakach psiej obecnosci tuz pod nami. Nastepnie, przy pomocy blyskotliwej dedukcji, Zaloga odkryla, ze podloga oddziela ja od wroga i spelnia zadanie takie, ze pies moze sobie szczekac ile chce, a im i tak moze naskoczyc, bo tu na gorze sa u siebie w domu, i nie bedzie pies plul im w twarz :twisted:

Pies okazal sie stworzeniem spektakularnie reagujacym na wszelkie aspekty swego psiego zywota, ktore to aspekty glosno relacjonuje nam przez podloge o kazdej porze dnia i nocy. Ale Zalogi juz to nie rusza - strzygna leniwie uchem, warkna dla przyzwoitosci, rutyna po prostu :lol:
Do czasu, kiedy trzeba przejsc obok drzwi, za ktorymi czai sie paszcza Lewiatana, a przejsc tamtedy trzeba, w drodze na podworko, bo przeciez trzeba codziennie wyszpiegowac, gdzie pies chodzil, co robil, jakie sioo, i w ogole - sluzba nie druzba, trzeba byc na biezaco na swoich wlosciach.
No i przy drzwiach psa, Lew zwany Misiem, zamienia sie w szalik Marysi, zapinany na rzepy :twisted: Ale kiedy tylko miniemy strefe zagrozenia, Misio czyli lew z powolania, pedaluje mocno konczynami, i wola Marysi w ucho: "zestaw mnie szybko na podloge, ale juz zaraz, bo pudru mi robisz!", poczym sprezystym ("sprezysty" to w przypadku Misia termin umowny), krokiem dopada drzwi wyjsciowych. Za nim jak na sprezynkach, popyla szalik nr 2, czyli Sissi.

Zwyczajowe czajenie sie w progu, wąchanie deszczu, dumanie wyjsc czy nie wyjsc, przeszlo do historii. Zaloga wypada jak z procy, niezaleznie od warunkow atmosferycznych, ale nie ma to nic wspolnego z obecnoscia psa za wiadomymi drzwiami, tylko dlatego, ze Zaloga zaczela nowe i lepsze zycie :wink:

Jezeli pies zostanie wyprowadzony w czasie, kiedy Zaloga zazywa swiezego powietrza, od razu kieruje me kroki za smietnik, bo tam siedzi Misiolek, nie ze strachu bynajmniej, tylko z potrzeby serca. Nastepnie, przyodziana w czarny szalik na rzepy, udaje sie do autka, i półleżąc na mokrym asfalcie, negocjuje z szalikiem nr 2, ktora rowniez sie nie boi, tylko pilnuje naszego dobytku oraz z potrzeby serca zapoznaje sie z konstrukcja podwozia.
Nastepnie, opatulona kotami, wracam do domu, podczas gdy piesek spoglada za nami zdziwiony, i z letka szarpie sie na smyczy, nieswiadomy faktu, ze te dwie szczotki wystajace z mojego karku, to nie kocie ogony, tylko awansowana bron laserowa :twisted:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Tygrysiątko i 70 gości