Nasz Pięciokot... cz.17 Pieciokot i ludzkie mlode...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 02, 2011 20:26 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dni spokojne, dni szczesliwe...

No, moja wlasnie objela... :oops: Ten kot sie potem dlugo myl... :ryk:
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Czw cze 02, 2011 20:32 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dni spokojne, dni szczesliwe...

A ja sądziłam, że to ja mam bujną wyobrażnię :wink:

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5917
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Czw cze 02, 2011 21:00 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dni spokojne, dni szczesliwe...

Nie tylko Ty jak widac. Matko, ale ja jestem perwers... Wstyt mi okrutnie. Prawie. Jak to Rajmund mowi - zaplombowane to juz tylko glupia gadka zostala. :ryk:
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob cze 11, 2011 10:41 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Dni spokojne, dni szczesliwe...

Uff... Ruszamy do boju. Po zmuszeniu Chinczyka zneutralizowania "ogrodkowego smrodu", zaczynamy nowa "zabawe z systemem" - samozatrudnienie. Zdumiona jestem latwoscia z jaka tu otwiera sie i prowadzi dzialalnosc. Na otwarcie wystarczy 15 minut przed komputerem, potem przez 2 lata mam swiety spokoj od podatkow i rozliczen wszelkich z wyjatkiem skladki ubezpieczeniowej ktora miesiecznie nie siega nawet 10 funtow. Po dwoch latach rozliczam podatek - wystarczy miec paragony, fakturki itp., poswiadczenie dochodu albo na podstawie wystawionych faktur albo po prostu z "kajecika". Nikt na dzien dobry nie traktuje podatnika jak zlodzieja, nie domaga sie na przyklad wewnetrznych dowodow sprzedazy itp. Trzeba udokumentowac koszty jedynie. Ucze sie twardo przepisow, ale w porownaniu z polskimi sa... bez porownania.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Nie cze 12, 2011 14:55 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Jak ogolic piskorza...

Zanabylam dzis droga kupna, urzadzenie zwane furminator. Nooo... Jak juz sie uda dopasc kota, to klaki leca. Dopasc to jedno, utrzymac to drugie. Zapuszczony jak cyganska chatka Klaczek, ktoremu chyba pol futra niepotrzebnie na d... zalega, wije sie przy operacji jak piskorz, zaczal nawet wydawac ostrzegawcze syki. W ogole mam wrazenie, ze to w jakis sposob ciagnie lub skubie koty bo nawet kochajaca sie czesac Hino, zaczela nawiewac przed furminatorem. Fektem jest, ze w zyciu tyle z kotow nie wyczesalam co dzis, ale tez faktem jest, ze Miyuki ktora normalnie grzebien traktuje z pazura, furminatora sie boi. Tysiek dostaje zjazdu na kolanach, ale to normalne, on zawsze na kolanach zachowuje sie jak nacpany. Futro ucieka jak i przed czesaniem. No, moze jest szansa na mniej klakow w naszej poscieli...
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Nie cze 12, 2011 15:59 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Jak ogolic piskorza...

Moje na widok furminatora podchodzą i nadstawiają się. nie za długo bo czesanie je nudzi, ale po przerwie ponownie są chętne do współpracy. Może to kwestia krótkiej sierści, która nie może się skołtunić.Czarny i Murzyn w czasie czesania mruczą, jedynie Lolek jako niedotykalski czasami protestuje i szybciej zwiewa.

Bolkowa

 
Posty: 6665
Od: Pon gru 03, 2007 20:29

Post » Nie cze 12, 2011 16:33 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Jak ogolic piskorza...

Jak chcesz porządnie pozbyć się z kotów nadmiaru futra to wykąp je w porządnym szamponie. A potem wyczesz.
Z furminatorem na długich kłakach nie podziałasz, w każdym razie ja nie potrafię nic z nim podziałać poza pogłaskaniem kota po wierzchu. :roll:
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39311
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie cze 12, 2011 17:34 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Jak ogolic piskorza...

Bolkowa, moi nie lubia sie czesac. Tylko Hino na widok grzebienia pada na podloge i czeka, ale jak sie jej zabrac za "portki" to jednak rejteruje.
MariaD, dziala i na dlugich klakach, w kazdym badz razie nawyciagalo futra nawet z Hino, ktora ma chyba wlos najtrudniejszy do przebicia - nie najdluzszy co prawda, ale bardzo gesty. Z Klaczka tez wylazilo mnostwo futra, dopoki ksieciunio byl laskaw dac sie trzymac. Nie bardzo rozumiem jakim cudem furminator z tak krotkimi zabkami daje sobie rade z dlugim i gestym wlosem, ale patrzylam w to co wylazlo i to jest podszerstek. Nie wycina wlasciwego wlosa. Mam nadzieje ze sie matolki przyzwyczaja, a tego i tak chyba nie stosuje sie czesto.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Nie cze 12, 2011 18:34 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Jak ogolic piskorza...

Mnie wczoraj duża furminatorem potraktowała. Ja nie cierpię czesana. Musi to robić w skórzanych rękawiczkach ( grubych zimowych).
Haker

Haker1

 
Posty: 4016
Od: Pt lis 20, 2009 17:35

Post » Nie cze 12, 2011 19:21 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Jak ogolic piskorza...

Też się przymierzam do takiego wynalazku. Mam serdecznie dość wszędobylskich kłaków :roll: A na widok szczotki koty osiągają prędkość nadświetlną :?

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5917
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Pon cze 13, 2011 9:58 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Jak ogolic piskorza...

Haker, wyrazy wspolczucia! :ryk: U nas akcja z furminatorem odbywa sie na 4 rece, i zauwazylam ze istotnie mniej klakow potem mamy w lozku. Mam nadzieje ze w zw. z tym mniej tez bedzie rzygulcow na wykladzinach - ostatnio nawet Tysiek rzygal klakami czego wczesniej nie bywalo. Nie wiem jeszcze jak czesto sie tego uzywa, ale zapowiada sie dobrze. Dla nas - kotecki nie lubia zdecydowanie. Maja pecha.
Alyaa, ja jestem bardzo zadowolona z tego zakupu. Jeszcze musze sprawdzic jak sie ma uzywanie furminatora do zaklaczenia wykladzin, tzn. ile po odkurzeniu na schodach pojawia sie "brody" - jesli okres ulegnie widocznemu skroceniu, jestesmy w domu. Z tego co zauwazylam, najszybciej klacza sie schody (wykladzina oczywiscie :evil: ) na ktorych kantach kocie brzuchy pozostawiaja owe "brody".
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Wto cze 14, 2011 5:56 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Jak ogolic piskorza...

Furminator to fajny wynalazek ;-)
Co prawda ja mam tylko krótkowłose koty, ale ze "zwykłego burasa" da się wyczesać spooorą kupę futra ;-)
Ale moje chłopaki lubią czesanie jak mają nastrój... ;-) (nawet brzucholek)
Tylko Natalia nie przepada, ale na raty już się da ją wyczesać bez trzymania ;-)

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Wto cze 14, 2011 10:27 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Jak ogolic piskorza...

No ja widzialam co wylazlo z Tyska, a przeciez nie czesalam do oporu. Chyba by lysy zostal. Futrzaka najtrudniej dorwac bo ona ucieka jak sie ja tylko czym innym niz reka dotyka.
A dzis mamy odcinek dla doroslych, czyli pieprzne szczegoly upojnej nocy:
Zalatwilam sie na perlowo. Dokladnie o polnocy obudzilo mnie lomotanie w drzwi wejsciowe. Zeszlam, myslalam ze dziecie moje kluczy zapomnialo, ale on by raczej dzwonil - spie nad dzwonkiem to by i nieboszczyka obudzilo. Nic... Przez zamkniekte drzwi slysze ze kobieta krzyczy cos ladujac w te drzwi jak opetana. Sciany tu cieniutkie, jak ktos puka delikatnie, to ja w kiblu slysze, czyli po drugiej stronie domu. Ok. Otwarlam troche niepewnie - sama w domu, noc... Chinka z sasiedztwa. Znaczy sie zona walnietego Chinczyka. Stala po swojej stronie murka dzielacego domy i walila w drzwi, w otwartych drzwiach ich domu stala babcia, Chinol siedzial w oknie na pietrze - komplecik. Swoja droga fajny widok, dwie panie na szczote ostrzyzone, tyle ze jedna czarna a druga siwiutka. Ok. Slucham co ona sie drze, ale za szybko i jakos dziwnie mowi, wiec skupilam uwage na zrozumieniu jej, w koncu wylapalam, ze ona sie pruje ze u nas w domu strasznie smierdzi moczem, ze oni spac nie moga. Cos sie darla o kuchni, sypialni i salonie, ale nie skumalam czy chodzilo o to ze u nas ma walic w tych pomieszczeniach, czy u nich w calym domu - za szybko. W dodatku malzonek z pietra tez dokladal sie do wrzasku, wiec zrobil sie chaos. Najpierw po prostu zaprzeczylam - przeciez wiem ze u nas nie wali moczem. Jest 5 kotow, ale kuwety sprzata sie co dzien, czasem 2x dziennie, wiec z kuwet wali jedynie kiedy kot sie wlasnie skasztani i nie zakopie. No i nie moczem, a gownem przeciez. I to sie sprzata bo my tez mamy nosy. Poza tym koty nie leja poza kuwetami, ja mam niezly wech (no, teraz z racji kataru to nie bardzo), bez jaj - nie dopuszcze zeby mi w domu kotami jechalo. Wiec mowilam grzecznie, ze jesli uwaza ze smrod w ich domu pochodzi od nas, to prosze bardzo, zapraszam do mojego domu, niech wejdzie, posprawdza gdzie jej smierdzi i czym... Odwrocilam sie do wlasnych drzwi i... ops... skupiajac sie na rozszyfrowaniu wrzaskow zatrzasnelam zamek. Mamy zapadkowy. Bylam w czarnej dupie - w pizamie i kapciach, bez klucza i telefonu, tu po polnocy, na ulicy. Wytlumaczylam pani grzecznie ze w tej chwili nici z wizyty bo sama nie moge wejsc do domu, pani z reszta nie byla zainteresowana wchodzeniem do nas, po prostu weszla do siebie i zamknela drzwi. No i zakwitlam. Cienka pizamka, dobrze ze taka w miare "publiczna" - polarek ze Snoopim na przodzie bluzy ( :oops: ), ale spodnie 3/4, dlugi rekaw... Ok. Zaczelam rozpatrywac opcje... Przez okno w przejsciowce nie wleze - lufcik maly i wysoko. Od tylu wszystko pozamykane. Telefon w domu. Klucze w domu. Adam wroci... pieron wie, moze nad ranem. Rajmund wroci jeszcze pozniej - po osmej. Jakby nie popatrzec, dupa z tylu. Kto ze znajomych najblizej? (Zimno mi sie zrobilo jakby troche?) Aneta i Slawki - w pizamie i kapciach przez miasto?? No, przesada. Taxi (Zaplaci sie po kursie) i pojechac do can packu, wywolac Rajmunda z linii i wziac od niego klucz - jest pomysl! Skad taxi? Zaczepilam faceta mieszkajacego na przeciwko - akurat wracal do domu - nie znam, ale po pierwsze bylam juz niezle zmarznieta, po drugie chcialo mi sie sikac jak cholera, czyli motywacja wystarczajaca, zeby w srodku nocy, w pizamie, zaczepiac obcych facetow na ulicy. Jakos mu wytlumaczylam, ze mi Chinole urzadzili cyrk i ze w toku tego cyrku zatrzasnelam sie poza domem i nie moge wejsc, poprosilam, zeby zadzwonil dla mnie po taxi, ze ja bym pojechala do meza do fabryki i wziela od niego klucz do domu bo tak na ulicy w pizamie to i zimno i niezrecznie. Cholera, odmowil. Ze nie ma telefonu. Kurcze, zaskoczona bylam, ale ok. Siadlam sobie na progu domu i stwierdzilam, ze nie pozostaje nic innego jak czekac az mlody z pracy nadciagnie. Przy okazji rozwazalam okoliczne zaulki w kategoriach zaciemnienia i przyjaznosci - lac mi sie chcialo na potege. I tak dosiedzialam do przyjscia mlodego - jego mina bezcenna. "A ty co tu robisz?" "Nie gadaj glupot tylko drzwi otwieraj zanim sie zleje." Przesiedzialam na ulicy ponad poltorej godziny - i tak mam szczescie, mlody czasem o 4:00 wraca.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Wto cze 14, 2011 10:33 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Jak ogolic piskorza...

O mamusiu ale historia 8O
Nie cierpie zatrzaskowych zamkow.
Monika & Ruda i Kropek. Za TM Bursztyn, Kocinka, Cykoria, Wodzik, Dyś i Zuzia..
Nasz wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p10850216

Monika

 
Posty: 17879
Od: Pt lut 22, 2002 12:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto cze 14, 2011 10:38 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Jak ogolic piskorza...

Ja tez. Kurde, nigdy nie pamietam ze to bydle sie zatrzaskuje, a wyszlam przed dom, zeby sobie kotow nie wypuscic. Inna rzecz, ze jak siedzialam przed domem, to slyszalam pomiaukiwania Hino pod drzwiami, Klak, Tysiek i Futro siedzialy na parapecie, Miyuki tez w przejsciowce. NIe kumaly futra, czemu o tej porze nie grzeje z nimi lozka. :mrgreen:
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości