No ja widzialam co wylazlo z Tyska, a przeciez nie czesalam do oporu. Chyba by lysy zostal. Futrzaka najtrudniej dorwac bo ona ucieka jak sie ja tylko czym innym niz reka dotyka.
A dzis mamy odcinek dla doroslych, czyli pieprzne szczegoly upojnej nocy:
Zalatwilam sie na perlowo. Dokladnie o polnocy obudzilo mnie lomotanie w drzwi wejsciowe. Zeszlam, myslalam ze dziecie moje kluczy zapomnialo, ale on by raczej dzwonil - spie nad dzwonkiem to by i nieboszczyka obudzilo. Nic... Przez zamkniekte drzwi slysze ze kobieta krzyczy cos ladujac w te drzwi jak opetana. Sciany tu cieniutkie, jak ktos puka delikatnie, to ja w kiblu slysze, czyli po drugiej stronie domu. Ok. Otwarlam troche niepewnie - sama w domu, noc... Chinka z sasiedztwa. Znaczy sie zona walnietego Chinczyka. Stala po swojej stronie murka dzielacego domy i walila w drzwi, w otwartych drzwiach ich domu stala babcia, Chinol siedzial w oknie na pietrze - komplecik. Swoja droga fajny widok, dwie panie na szczote ostrzyzone, tyle ze jedna czarna a druga siwiutka. Ok. Slucham co ona sie drze, ale za szybko i jakos dziwnie mowi, wiec skupilam uwage na zrozumieniu jej, w koncu wylapalam, ze ona sie pruje ze u nas w domu strasznie smierdzi moczem, ze oni spac nie moga. Cos sie darla o kuchni, sypialni i salonie, ale nie skumalam czy chodzilo o to ze u nas ma walic w tych pomieszczeniach, czy u nich w calym domu - za szybko. W dodatku malzonek z pietra tez dokladal sie do wrzasku, wiec zrobil sie chaos. Najpierw po prostu zaprzeczylam - przeciez wiem ze u nas nie wali moczem. Jest 5 kotow, ale kuwety sprzata sie co dzien, czasem 2x dziennie, wiec z kuwet wali jedynie kiedy kot sie wlasnie skasztani i nie zakopie. No i nie moczem, a gownem przeciez. I to sie sprzata bo my tez mamy nosy. Poza tym koty nie leja poza kuwetami, ja mam niezly wech (no, teraz z racji kataru to nie bardzo), bez jaj - nie dopuszcze zeby mi w domu kotami jechalo. Wiec mowilam grzecznie, ze jesli uwaza ze smrod w ich domu pochodzi od nas, to prosze bardzo, zapraszam do mojego domu, niech wejdzie, posprawdza gdzie jej smierdzi i czym... Odwrocilam sie do wlasnych drzwi i... ops... skupiajac sie na rozszyfrowaniu wrzaskow zatrzasnelam zamek. Mamy zapadkowy. Bylam w czarnej dupie - w pizamie i kapciach, bez klucza i telefonu, tu po polnocy, na ulicy. Wytlumaczylam pani grzecznie ze w tej chwili nici z wizyty bo sama nie moge wejsc do domu, pani z reszta nie byla zainteresowana wchodzeniem do nas, po prostu weszla do siebie i zamknela drzwi. No i zakwitlam. Cienka pizamka, dobrze ze taka w miare "publiczna" - polarek ze Snoopim na przodzie bluzy (

), ale spodnie 3/4, dlugi rekaw... Ok. Zaczelam rozpatrywac opcje... Przez okno w przejsciowce nie wleze - lufcik maly i wysoko. Od tylu wszystko pozamykane. Telefon w domu. Klucze w domu. Adam wroci... pieron wie, moze nad ranem. Rajmund wroci jeszcze pozniej - po osmej. Jakby nie popatrzec, dupa z tylu. Kto ze znajomych najblizej? (Zimno mi sie zrobilo jakby troche?) Aneta i Slawki - w pizamie i kapciach przez miasto?? No, przesada. Taxi (Zaplaci sie po kursie) i pojechac do can packu, wywolac Rajmunda z linii i wziac od niego klucz - jest pomysl! Skad taxi? Zaczepilam faceta mieszkajacego na przeciwko - akurat wracal do domu - nie znam, ale po pierwsze bylam juz niezle zmarznieta, po drugie chcialo mi sie sikac jak cholera, czyli motywacja wystarczajaca, zeby w srodku nocy, w pizamie, zaczepiac obcych facetow na ulicy. Jakos mu wytlumaczylam, ze mi Chinole urzadzili cyrk i ze w toku tego cyrku zatrzasnelam sie poza domem i nie moge wejsc, poprosilam, zeby zadzwonil dla mnie po taxi, ze ja bym pojechala do meza do fabryki i wziela od niego klucz do domu bo tak na ulicy w pizamie to i zimno i niezrecznie. Cholera, odmowil. Ze nie ma telefonu. Kurcze, zaskoczona bylam, ale ok. Siadlam sobie na progu domu i stwierdzilam, ze nie pozostaje nic innego jak czekac az mlody z pracy nadciagnie. Przy okazji rozwazalam okoliczne zaulki w kategoriach zaciemnienia i przyjaznosci - lac mi sie chcialo na potege. I tak dosiedzialam do przyjscia mlodego - jego mina bezcenna. "A ty co tu robisz?" "Nie gadaj glupot tylko drzwi otwieraj zanim sie zleje." Przesiedzialam na ulicy ponad poltorej godziny - i tak mam szczescie, mlody czasem o 4:00 wraca.