WAW-Mikunia. Bardzo smutno.

Ale czy to nie przejściowe? Po prostu kojarzysz jej się teraz z wizytą u weta :roll:

Przejdzie

po_prostu_kaska pisze:Ale czy to nie przejściowe? Po prostu kojarzysz jej się teraz z wizytą u weta Przejdzie

na to liczę... ale się zmartwiłam okrutnie... i przykro mi że tak musiało być...

Ja to i tak podziwiam proces oswajania.
Ja to tylko potrafię wychowywać same kocie potwory.
Ja kotki, która jest u nas od ponad 3 lat nie potrafię szczotką ani mopem zagarnąć do transporterka...

Ktoś musi umieć, żeby nie umieć mógł ktoś.

Dziś rozpoczęlam zbieranie qpki kotuni do badania.. :mrgreen:

właściwie to nie wiem, czy jest się czym chwalić... :oops:

jeśli chodzi o moje Szczytniaki-wszystkie miały badane koopki-wszystkie nie mają lokatorów,wszystkie nie mają jeszcze idealnych koopek.

wg.weta świadczy to o tym że żołądeczki jeszcze nie przystosowały się do zmiany jedzenia na lepsze...
dostawały taki totalny syf że zwykła karma jest ponad siły dla ich żołądeczków,póki co... :roll:

No pewnie i tak jest z Miką - poza tym wetka wczoraj mi powiedziała, że swoje robi stres oraz antybiotykoterapia. Ale badanie zrobię, aby mieć jakąś pewność.

Dzisiaj był POSTĘP

Obudziło mnie pomiaukiwanie Noteczki więc ją zawołałam do łóżka na głaskanie - i za chwile wskoczyła za nią i usiadła w nogach.... Mika. Szczerze mówiąc nie przypuszczałam ze to ona, myslałam, ze Nuteczka, ale nie dała się pogłaskać robiąc łepkiem unik więc się przyjrzałam ze zdziwieniem , co to za kot.
Widziałam też, że zaczęła się bawić sznurkiem sizalowym zwisającym z drapaka oraz.. po raz p[ierwszy, bardzo pomału - ma problemy z błędnikiem - weszła po pieńku na parapet i kilka minut siedziała w oknie.

powodzenia i dalszych postępów życzę :kotek:

Nooo... coco jumbo i do przodu :ok:

Cały czas czuwam i mocne kciuki :ok:

I

za kupkę Mili i całej reszty szczytniaków :wink:

Wiem jak może cieszyć ... kupa u kota :roll:

Dzisiaj Mika zrobiła kilka rzeczy po raz pierwszy - i chyba faktycznie pierwszy (a nie że ja wczesniej nie widziałam) zazywszy na ostrożność z jaką je robiła.
Pierwszy raz widziałam (rano, bo teraz był drugi raz) jak ostrożnie, bardzo powoli weszła z drapaka na pieniek, z niego na cieniutki parapet po to, aby zasiąść w oknie. Teraz, przed chwilą odwazyła się wejść na parapet i właśnie tam siedzi

Drapała słupek sizalowy, wdrapywała po nim na górę i bawiła się zwisającym sznurkiem

Wspięla się na wiklinową szafkę, na samą góre do miseczki z chrupkami.

Czepnęłam się - oby słusznie, a nie tylkio życzeniowo - jak rzep psiego ogona myśli, że moze ten guzek to ma jednak charakter zapalny i może się zmniejsza i stąd jej lepsze działanie błędnika v :?: