Dziękujemy za pozdrowienia i głaski
U nas też, po krótkim załamaniu w środku tygodnia, wczoraj, a zwłaszcza dzisiaj, była bardzo sympatyczna pogoda i koty mogły cieszyć się obcowaniem z naturą
Oto Kasia – w takim właśnie stanie zadowolenia wraca z ogródka:
A tu reszta wesołych zdjęć
http://www.fotosik.pl/u/mkbg1/album/877440Szkoda, że nie ma Pumci – ona tak uwielbiała spędzać czas na trawce. Obecność Pumci w ogródku bardzo odpowiadała Kropci, bo Kropcia wciąż jest strachliwa i boi się różnych odgłosów z zewnątrz, których tu nie brakuje, a Pumcia nie bała się nikogo i niczego i Kropcia czuła się bezpieczna w towarzystwie Pumci. Przebywały w ogródku do późnej nocy, jeśli tylko pogoda była jaka taka, a teraz, wieczorami, Kropcia wybiega tylko na chwilkę i w popłochu wraca do domu. Ale cóż zrobić, czasu się nie cofnie
A z Bisią, tak jak było zaplanowane, byłyśmy u weta, w poprzedni jeszcze czwartek. Bisia nie została zaszczepiona tylko dostała Zylexis, a szczepić się będziemy na przełomie czerwca i lipca. Wet nie chciał jej szczepić, słysząc o jej przejściach trawienno-stresowych. Powiedział, żeby się wzmacniała i dopiero po miesiącu zostanie zaszczepiona.
Tymczasem wyjaśniła się sprawa ze słabym apetytem Bisi i jej szczupłością.
Otóż ja cały czas stosowałam ten sam model żywienia: po moim powrocie z pracy tacka Animondy, a przez resztę dnia – Orijen. Lecz ostatnio zauważyłam, obserwując Bisię i jej zachowanie, że Bisia straciła zainteresowanie Orijenem i prawie go nie je. Wydawało się oczywiste, że Bisia z jakiegoś powodu straciła apetyt. Poza tym Bisia przesiadywała na stole w kuchni, domagała się głaskania i czesania, sama przychodziła na kolana (co raczej nie zdarza się jej często) – jednym słowem wyglądało na to, że Bisia stała się, nie wiadomo czemu, niezwykle sentymentalna.
I oto nagle nadszedł dzień, w którym doznałam olśnienia.
W poniedziałek pod wieczór, kiedy rutynowa tacka Animondy została już dawno zjedzona, po posprzątaniu mieszkania, kuwet itp. itd. weszłam do kuchni i zobaczyłam niezwykły widok: Bisia buszowała po blacie kuchennym. U nas jest to widok zupełnie niecodzienny, bo Bisia, Kasia i Mrusia NIGDY nie wchodziły na blat kuchenny. Zdarzyło się to tylko parę razy Kropci i Pumci. No więc totalnie zaskoczona zdjęłam Bisię z blatu i w tym momencie doznałam olśnienia

: Bisia przepatrywała blat w poszukiwaniu Animondy
Aby poprzeć swoje domysły doświadczeniem, od razu zaserwowałam Bisi Animondę – i nie myliłam się

Animonda została zjedzona w jednej chwili
Tak więc od poniedziałkowego wieczora, Bisia dostaje tacki Animondy, kiedy tylko poprosi i tyle, ile chce. Mało tego, kiedy Bisia dostaje tyle tacek Animondy, ile chce, to także Orijen przestał być niejadalny i Bisia spożywa Orijenowe śniadanie wczesnym rankiem, zanim ja wstanę. I apetyt ma zupełnie normalny.
Zastanawiając się nad tą sprawą doszłam do wniosku, że po prostu Bisia, która ma swój rozumek, widząc zapas tacek Animondy, jaki ostatnio zrobiłam, postanowiła przerzucić się na Animondę. No, bo niby czemu Bisia miałaby żywić się głównie Orijenem, jeśli pół mieszkania jest zawalone Animondą w tackach, a Bisia tacki Animondy uwielbia
Więc Bisia, ktora nie uznaje kompromisów, wolała nie dojadać niż nadal zgadzać się na wydzielanie tacek.
I niech ktoś mi teraz powie, że koty nie myślą
A tak na marginesie – te wszystkie Bisiowe czułości skończyły się, odkąd Bisia dostaje tyle Animondy, ile sobie zażyczy
