Dagmara, bardzo dziękuję, za bazarek i za wsparcie wszelkie.
Było dziś tak: wstaliśmy skoro świt, tj. o 3.30. Spoko. Zapakowaliśmy prowiant, Puchatka i Zochę, i w drogę. Do samego UP dojechaliśmy jak strzała (kochany samochodzik, muszę go pochwalić, dał radę). Trochę poczekaliśmy, ale byliśmy pierwsi, i całe szczęście. Potem zwaliły się tłumy. Przyjęto nas jako pierwszych, nawet Zocha weszła do gabinetu

Malec został zbadany, miał testy ruchowe, był bardzo dzielny. Pan doktor powiedział, że robimy badania takie to a takie i mamy przyjść za godzinę. Trochę dłużej poczekaliśmy, bo pacjenci tam przychodzą wymagający. Pan doktor uspokoił oczekujących, że musi dokończyć badanie i po chwili z innego pomieszczenia wyszła grupa studentów, głównie dziewczyny, niosące naszego białaska - chyba im przypadł do gustu. Potem już sam Tomek wszedł do gabinetu i rozmawiał.
Może przepiszę kawałek z karty, bo tak będzie prościej: " (...) W badaniu otoskopowym stwierdzono przezierne kanały słuchowe obustronnie, w prawym niewielka ilość wydzieliny zapalnej (pobrano wymaz do badania bakteriologicznego).
W badaniu BAER stwierdzono obustronnie prawidłowe potencjały wywołane pnia mózgu (...)"
Czyli miał badanie uszków (jednak dobrze myślałam, że on słyszy) i mózgu (dostaliśmy takie wykresy na wydruku, nic z nich oczywiście nie kumam, ale skoro jest dobrze, to nie muszę).
W drodze powrotnej oddaliśmy do labu ten wymaz z uszka, wyniki będą za kilka dni.
Mamy jeszcze zrobić rtg przewodów słuchowych.
Potem będziemy radzić, co dalej.
Te ruchy "nie-nie-nie" mogą być od bakterii w uszku, od chorego błędnika albo guza.
Jednak bez wyników badań kolejnych nie ma co gdybać. Wchodzi też w grę zrobienie rezonansu magnetycznego, ale o tym będziemy rozmawiać później.
Wizytę uważam za bardzo udaną, a doktor neurolog bardzo konkretny i fajny.
Zapłaciliśmy 200 zł za wizytę z badaniami, a potem w labie 55 za badanie wymazu wraz z antybiogramem.
W drodze powrotnej malutki najpierw chwilę odsypiał głupiego Jasia, potem się wkurzał, że musi jechać w transporterze, a potem zaczął się bawić i bawił się całą drogę do domu. Jest w świetnym nastroju.
Zocha nie chciała się zaprzyjaźnić w lecznicy z bardzo piękną brązową suczką, która podchodziła do nieji w dobrych zamiarach. Ale trzeba Zosi zostawić, że jest dobrym towarzyszem wyjazdów.
Chciałam raz jeszcze podziękować Alince6 za wsparcie finansowe dla Puchatka, bo bez tego byłoby kiepsko.