Bungo pisze:Tosza - o nerki bardzo się boimy, bo jedna jest prawie niewidoczna, no i wodonercze chyba też. Mała siusia, ale mocz jest jasny, więc są obawy, czy nerki go zagęszczają. Kreatynina od wtorku się nie pogorszyła, co oczywiście o niczym nie świadczy. Dlatego nasz optymizm jest bardzo ostrożny.
A co do jej zagłodzenia: to stara kotka, prawdopodobnie po wielu latach wyrzucona z domu. Być może nie szczepiona, bo stan jej oczu wskazuje na efekty kk. Nie potrafiła zdobyć jedzenia, zachorowała, oślepła, osłabła - i zagłodziła się niemal na śmierć. Być może od jedzenia - dokarmiam tutejsze podblokowce regularnie - odganiały ją inne koty.
Najbardziej wk....a mnie to, że od "dobrych ludzi" dowiaduję się, że widywali Bunię już co najmniej od kilku dni. Ktoś podobno nawet chciał "gdzieś" zadzwonić, żeby ją zabrali... Ci ludzie mają lepsze warunki mieszkaniowe i finansowe niż ja. I nikomu nie przyszło do głowy, że ten umierający kot błaga o ratunek.
Ja pisze po doswiadczeniach z Perłą-jak odebrałam ją z tarnowskiego schroniska ( kilogramową

Bunia nie ma żadnej śmiertelnej wirusówki, jest tylko zagłodzona i słaba. Myslę,że jej się uda i że ma kilka szczęśliwych lat życia przed sobą.
Nie za bardzo potrafie sobie poradzić z wersją wyrzucenia z domu starego kota, który wiadomo, że sobie nie poradzi. Z uporem wartym pewnie lepszej sprawy usiłuje wymyslić inny powód, dla którego znalazła się w takim stanie.