Ranek okropnie okropny dziś dla mnie.Nie mogłam wyrobić sie ze wszystkim.I jeszcze jakaś gadzina nalała na fotel mimo stojącej tajtojki
Nad ranem koty żarły się okropnie.Zepsułam swoje lusterko w kosmetyczce bo ...No właśnie chyba nie napiszę więcej bo mi bana dadzą.

Teraz moja całkiem zgrabnie zbudowana facjata jest lekko wykrzywiona.Co oddaje niechybnie dziesiejszy mój nastrój.
Igiełki ganiają aż im łepinki odskakują. Wypuszczam je rano by się umęczyły. Ignaś przecisnął sie przez szparę i wylądował w kuchni. Nie udało mu się ukryć bo reszta zwierza siedziała w miejscu jego kryjówki gały wlepiając. Jest żwawy,odważny i głaskany robi z pazurków tulipanki

Mruczy niestety tylko do Nastki.
Igunia lubi być głaskana jak sobie poleguje.Na łapki ludzkie błłłe, na kolanka błłłłłłłe. Nie mruczy cały czas.Powarkuje ale mniej.Jednak ciumciana po grzbieciku wyciaga sie jak strunka a tylne nożynki jak u żabki się rozłażą.
Oboje nie uchylają sie już od ręki jak spotkamy sie na dywanie.
Rano ktoś pozabierał tacki bezdomniaczkom

Nie wiem czy zjadły do końca.Jak zjawiłam się posprzątać to kotów i tacek nie było.Wystraszyć się musiały.Bo zawsze czekają licząc na dokładkę. Codziennie robię koło przy karmieniu i wracając zgarniam wszystko.Jedne jedzą za płotem inne przed i musze jakos podzielić.