kwinta pisze:Hakitko, co u Was ? Jak dzisiaj czuje się Zulek ?
Przepraszam, że dopiero teraz piszę Kochani...
Rano nie zdążyłam, później musiałam wyjechać do księgowej (w tym czasie Mama była z Zulusiem), a po powrocie, po ogarnięciu się, dopiero teraz mogę napisać ze spokojem...
W nocy Zuluś troszkę zjadł, rano również, niemniej jednak cały czas przy jedzeniu szczęka wydaje głośne dźwięki, ponadto większe kawałki wypluwa.
Byłam dzisiaj u dwóch wetów, byłam u chirurga, który go operował i u kolegi, u którego wcześniej byłam potwierdzić diagnozę.
Zarówno jeden, jak i drugi uważają, że temat zębów powinnam odpuścić całkowicie.
Nadkwasota w jego przypadku jest raczej niemożliwa, ponieważ Zuluś nie ma znacznej części żołądka. Poza tym nie wymiotuje teraz, a to też jest znamienne przy tym schorzeniu.
Te reakcje podczas jedzenia, to albo pozostałość po tym, co było ostatnio (reakcja na złe samopoczucie, ciężar w żołądku), bądź też wznowa...
Zapytałam jak to możliwe, żeby wznowa nastąpiła po 5-6 dniach?
Ponoć może, jeśli chłoniak jest bardzo złośliwy, choć mimo wszystko są to rzadkie przypadki. Przy bardzo złośliwych trwa to zwykle 3-4 tygodnie.
W piątek przy ściągnięciu szwów będzie miał robione badanie, jak tam wszystko w środku wygląda.
Natomiast Zulek dzisiaj jest w znaczniej lepszej formie. Od rana jest pełen energii, zbiegł ze schodów (wcześniej nie chciał schodzić), wskakiwał na kanapę i fotelik (wcześniej delikatnie wchodził), bardzo się domagał wyjścia na dwór, ogółem widać, że czuje się lepiej. Ponadto, co najważniejsze, dzisiaj podchodził do misek co chwilkę i trochę w końcu zjadł. Siłą rzeczy będzie jadł mniej z powodu zmniejszonego żołądka, a nie tyle, ile w czasie, kiedy był zdrowy.
Pomimo jedzenia muszę go dodatkowo dokarmiać jedzeniem ze strzykawki, żeby jak najszybciej nabrał sił i żeby móc podać mu chemię. Ważne jest w jego przypadku, żeby zrobić to jak najszybciej. Daję mu też troszkę relanium na poprawę apetytu, choć jak widać dzisiaj apetyt ma. Teraz śpi sobie w koszyczku i bardzo się ucieszył z nowego prezentu - transporterka, w którym nie omieszkał chwilkę pospać. Nie wiem, jak to jest, ale jak przychodzą jakieś paczki do mnie, albo przynoszę jakieś siatki, to on zawsze wie, że to jego, albo coś w niej jest jego i niesamowicie mocno się w nie wciera i czeka na otwarcie...
Pytałam również dzisiaj, jak długo mimo ewentualnie pozytywnej sytuacji może żyć Zuluś. Usłyszałam, że chłoniak jest jednym z najcięższych nowotworów i trzeba się liczyć z jak najkrótszym czasem, pół roku, rok.
Mimo tego wszystkiego i tego, że wynik badania wskazuje na wysoki poziom złośliwości wierzę, wierzę, że będzie dobrze...
Muszę i mam wielką nadzieję, nie mam wyjścia...
Wierzę też, że jego silny charakter poradzi sobie z tym wszystkim...
Trzymajcie proszę kciuki, Zulus musi wyzdrowieć i wierzę, że tak będzie...