Okazało się, że z mlekiem kocim krople wchodzą. Ale poprawy nie widać żadnej. Kicia pokazała ostatnio, że sika ze stresu - wystarczyło, że z jednej strony pokoju stał mój mąż i do niej coś mówił a ja weszłam z innej strony do pokoju. Normalny kot uciekłby, zaatakował - a ona się posikała

W stosunku do Tośka potrafi być bardziej stanowcza i oprócz fukania walnie go też łapą i to dość porządnie. A z drugiej strony to przy ludziach jest bardziej wyluzowana - wychodzi spod kanapy i spaceruje po mieszkaniu nawet jak siedzą w salonie goście

Oczywiście nie ma zbliżania się ale sam fakt mnie szokuje.
Martwię się coraz bardziej - mija miesiąc odkąd jest u nas i nasze koty się po prostu nie lubią. Jak szukałam info na tym forum i u znajomych to zawsze słyszałam, że bardzo rzadko zdarza się sytuacja, że koty się nie polubią. A u nas taki zonk

Nie ma zgody, jest jedna wielka zimna wojna. Z obu stron złość i agresja

Kicia się u nas zadamawia, ja już się do niej przywiązałam i czuję, że jest "moja" tak samo jak Tosiek. Ale międzykocie relacje dobijają mnie psychicznie. Do tego mój mąż, który chce kicię oddać - bo przecież miała być koleżanką dla Tośka a koty nie znoszą się szczerze. Nie dość, że mam dość pilnowania Tośka, żeby nie dokuczał kotce, pilnowania Fiony, żeby nie sikała na łóżka...to jeszcze muszę się wykłócać o to, żeby Fiona mogła zostać. Nie chce nawet myśleć, że miałaby wrócić do tej klatki w piwnicy/. Przecież ona nie ma szans na dom z takim charakterem.
Niestety u nas decyzja o dokoceniu była nietrafiona
