ktoś z miau, nick nie ważny, tylko treść, chyba na dobicie wysłał mi przed chwilą (cóż za wyczucie

) takie pw:
"Hej.
Tak sobie poczytalam Wasze wpisy na forum... Jestem milosniczka zwierzt,
sama mam psy i koty, w wiekszosci przygarniete, ktore sa moimi oczkami w
glowie. Przez lata obserwujac zwierzaki zauwazylam wiele roznic pomiedzy
nami a nimi a jedna z najwiekszych jest chyba to, ze zwierzeta inne niz
czlowiek zyja chwila, nie planuja przyszlosci, nie zastanawiaja sie co z
nimi bedzie dalej, wiedza tylko co jest tu i teraz, czy jest im dobrze czy
zle w danej chwili. I stad moje zdziwienie i pytanie do milosnikow
zwierzat: dlaczego narazacie zwierzeta na takie cierpienia kiedy nie macie
gwarancji ze one wyzdrowieja? Te wenflony, zastrzyki, wizyty u weta to dla
zwierzaka horror. Kiedy moje zwierzeta ciezko chorowaly, chowalam w kieszen
swoj egoizm i pomagalam im umrzec zeby wiecej nie cierpialy. Ja cierpialam
bardzo po takiej decyzji, ale one juz nie. Przez ludzi takich jak wy,
pozornych milosnikow zwierzat, schroniska pekaja w szwach i mnostwo
zwierzat sie tam meczy, choruje, gloduje.Co z wami jest ludzie, do krocset
????"
no, to co z nami? Mam poradzić tej osobie aby zgłosiła sprawę do prokuratury za znęcanie się nad zwierzętami?