Pan Jerzy mówi, że znów tak charczy, tak jak ostatnio, tzn, ma taki katar okropny, co się dzieje z tym biednym koteczkiem?? Już się zdenerwowałam, miałam jeszcze zanieść antybiotyk, ale pan Jurek mówił, że rano lepiej zajść, kciuki potrzebne...
w pracy pani Ola nie zawsze może iść do nas nakarmić w dzień, bo się kręcą ludzie, a portierzy nie wszyscy są mili dla niej, dla mnie to co innego, dlatego np dziś, pojechałam ja, pani Ola mówiła że wczoraj widziała, jak kotki wychodziły z domków, które postawiłam za siatką, więc trza pogadać z monterem, i dostawić jeszcze dwa pozostałe...Moje kotki miauczały, czemu mnie tak długo nie ma, mama mi mówiła, a tu w przyszłym tygodniu planuję jechać do Wrocławia do brata, bo mam urlop, a do końca roku już nici z wyjazdów, ale nie wiem, czy dojdzie do skutku, mama upadła i się potłukła w pokoju, trzeba podlewać kwiatki w ogródkach, karmić kociaste...