Groszek jest w świetnej formie(tfu tfu tfu)

mimo zaniedbania Myszolandii
dziś 23 maja. Wyznaczyłam sobie taki kluczowy termin do dziś, że jak będzie dobrze , to już będzie. 17 maja , jeśli dobrze pamiętam skończylismy podawanie Virbagenu. Minęło 6 dni i jest ok. Jutro będziemy rozmawiać o antybiotyku. Tak jak pisałam wcześniej boimy się wszyscy, jak jeden mąż, zmiany leczenia. Będę upierała się na antybiotyk w zawiesinie na kilka dni bo Grochu jeszcze rano fluka. Wiem, że sam sobie nie poradzi albo i tak ale strach ryzykować. Tak po troszku.
Planuję w czerwcu przyzwyczajanie Grocha do nowego domu. Ale nie mówię o tym glośno, żeby nie słyszał. Wiadomo, że on zawsze kombinuje w takich wypadkach. To stało się taką regułą, że domek za trzecim razem jak się umawialiśmy a Groszku zaniemógł, zapytał się mnie czy na pewno chcę oddać im Groszka

Tak to trochę mogło wyglądać bo Grochu zawsze wywijał jak ja już umówiłam nas z domkiem na spotkanie. Musiałam dzwonić i odwolywać. Teraz mam nadzieję nie zrobi mi Grochu numeru.
Ja widzę jaki on jest świetny i słowo, że zatrzymałabym go z największą miłością ale nie mogę. Gdyby nie było innego wyjścia , to tak ale póki jest szansa , niech ma swoich innych dużych.
Moja znaleziona pod blokiem Berta ma PNN i to chyba ostatnią fazę. Kreatyninę ma już 9.6 mimo codziennych kroplówek. Mocznik też rośnie trochę.
Ale od wczoraj sama je i apetyt jej dopisuje i ma humor i mruczy i jest bardzo cieplutką kotką. Tylko waży 2 kg.
Zrobię dla niej co można będzie a przede wszystkim nie jest i nie będzie sama.