BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 19, 2011 13:00 Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

Szałwia pisze:tak, weźmie ją do domu

to jak ja przekonałyście,kto ja przekonał :!:
Chyba nie było łatwo.
Niby wspaniale.Ale boję się trochę,że ona co innego powie co innego zrobi.
Poza tym nie wiem czy jej starczy cierpliwości (której z reguły nie brakuje DT) na wychowanie koci domowo i kuwetkowo. Żeby nie znalazła sie na ulicy z dnia na dzień poznawszy odrobine dobrego życia.
No, chyba ze kotka tak diametralnie teraz sie zmieniła i jest już inną kocią.
Czy jakaś mozliwość monitorowania,kontaktu będzie?

Dziewczyny a ile małe mają?Nie za małe do oderwania od matki?
Kiedy kocia miała sterylkę?Nie tak dawno jeszcze plany były tylko. Ile dni minęło od zabiegu?
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw maja 19, 2011 17:45 Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

Słuchajcie ja was bardzo proszę. Nie doszukujcie się problemów gdzie ich nie ma.
Po pierwsze - paluszkiem mi pokażcie gdzie zostało napisane, że ta kota rokuje na domowego miziaka. Przeczytałam uczciwie wątek (no, prawie cały :wink: ) i nigdzie czegoś takiego nie znalazłam. A widziałam ją na własne oczy - siedzi przerażona, oczy jak 5 złotych, na wyciągniętą rękę reaguje agresją. Co z tego, że nie rzuca się jak się dotyka kociaków. Ona się tak boi że nie jest w stanie się ruszyć.
I tak zafundowałyśmy jej niezły stres hodując ją tak długo ale nie było wyjścia bo dzieci jej potrzebowały.
I jakoś nie sądzę by uważała to za lepsze życie.
Po sterylce już prawie śladu nie ma. No, wygolony boczek 2x2 cm i nacięte ucho. Jak już dziewczyny pisały wielokrotnie - po sterylce bocznej koty błyskawicznie dochodzą do siebie. Moja osobista kota która (W KOŃCU!!) straciła wczoraj macicę dziś od rana jest jak nówka nie śmigana. Nikt by nie powiedział, że wczoraj przeszła zabieg.

Bogusia która z Kassją pozyskiwała pracowicie tą rodzinę była u karmicielki w poniedziałek. Skoro obiecała że kotka wróci chciała dotrzymać słowa. Ale też chciała spytać czy nic się nie zmieniło. Kobieta płakała że chce ją spowrotem, że się do niej przywiązała (kotka ma ponoć 10 lat) Wg przeglądu zębów dokonanego w narkozie faktycznie jest to starsza kotka, na pewno nie 2-3 letnia. Obiecała wziąć ją do domu. Jest to parter - jeśli będzie wyła do okna no to już nic na to nie poradzimy.
Dzieci same jedzą i coraz mniej jej potrzebują. Pewnie że fajnie byłoby mieć warunki takie, żeby mogły sobie pobyć z mamą do 3 mcy. Ale po pierwsze szkoda kotki, po drugie urywa się telefon z miejsc kotodajnych że tabuny kociaków czekają na dom.
Widziałam, że "idziemy na ilość" ale sory - skoro te maluchy są obecnie w stanie się już przeprowadzić to niby dlaczego pozstałe mają zginąć na ulicy czekając jeszcze dajmy na to miesiąc?
Obrazek 
:: Pomóż nam informować o 1% - zamieść w swojej stopce banerek - wklej do podpisu poniższy kod ::
Kod: Zaznacz cały
[url=http://kotkowo.pl/jedenprocent][img]http://kotkowo.pl/jedenprocent/kotkowo_jedenprocent.gif[/img][/url]

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Czw maja 19, 2011 18:24 Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

A kto doszukuje się problemów? Zadawane sa pytania i tyle.Każdy ma swoje opinie i zdanie oraz ma prawo je wyrazić. Osobiście robię to i robię to grzecznie w trosce o kota. I maluszki. A to chyba nie jest nic złego,że zaglądam i martwię się. Między innymi po to wątek został założony. Ku pomocy,trosce i wsparciu.

I masz rację,nigdzie w wątku nie ma stwierdzenia,ze kotka rokuje na domowego miziaka.I nikt tak nie twierdzi.Pokaż mi paluszkiem :wink: proszę takowe stwierdzenie.
Owszem są pytania i rozważania nawet moje :!: , czy jest dla niej nadzieja. Zastanawiałam się analizując jej postępowanie. Wszędzie jest podkreślane,że to moja opinia i spostrzeżenia. Mnie szkoda jej,tym bardziej,że był DT który chciał podjąć się przejęcia kotki pod swój dach.
Moim zdaniem,podkreślam moim zdaniem! kot rokujący jakąś nadzieję nawet starszawy może dostać szansę od losu.Jeśli los wepchnie mu w pazurki takową. Ma szansę w swym leciwym wieku spokojnie dożyć w zdrowiu długich lat jeżeli zdecyduje się na zaufanie.Wiek nie powinien przekreślać lepszego życia.jeśli kocia jest wiekowa to jej życie/zdrowie tym bardziej może być zagrożone.
Pytania o sterylkę i przetrzymywanie też nie powinny wzbudzać takich emocji. Może cięcie boczne jest super.Nie neguję.Moje kotki po brzusznym baraszkują także w tej samej dobie. Jednak dzikunki mimo wszystko przetrzymuję dla ich bezpieczeństwa od 5 do 10 dni ( w zależności od posiadanych warunków).Każdy postępuje tak jak uważa za słuszne.Wy macie prawo dziwić się mojej nadgorliwości a ja szybkiemu wypuszczaniu.
Pytanie o wiek maluszków (ich gotowości do dorosłości) też nie powinno wzbudzać emocji.W pełni rozumiem potrzebę oderwania od mamy kociątek jeśli nie ma innego wyjścia. Zapytałam ile mają i czy już mogą być samodzielne ,ale nie robiłam uwag i wyrzutów.Więc nie rozumiem skąd te nerwowe wpisy.Czy ktoś was krytykuje?
Chciałam dowiedzieć się,czy kocia mimo wszystko ma zapewniony jako taki byt u kobiety.Tym bardziej,że młoda nie jest i będzie potrzebować opieki. W każdej chwili jej zdrowie może podupaść.
Nie da rady nie pamiętać co wypisywałyście na nią tj kobietę,jej zachowanie i zacietrzewienie!!! Nie jestem pewna czy jej przemiana jest trwała i bezpieczna przez to dla kota. Myślę,że nie ma nic złego w pytaniu czy będzie w jakiś sposób monitorowana jej sytuacja.Czy wkroczycie wtedy gdy będzie taka potrzeba.
Na prawdę czuję się trochę nie teges, skoro proste pytania wynikłe z troski o kota wzbudzają takie emocje.
Wiem,możecie powiedzieć,ze to nie moja sprawa.Ale wątek został założony i każdy tu zagląda czekając na wieści o mamie a przede wszystkim o kociach.
Każdy jest ciekawy jak przebiegną ich losy dalej, czekamy na foty, info o nich (jak wygladają,co jedzą,bawią sie...) Czekamy an wieści ew adopcjach.Pierwsze wieści z DS przywitamy z wielką radochą. Ja osobiście czekam na wieści o mamie.Bo o nią najbardziej się boję.
Podkreślam nikt nie naskakuje, nie robi problemów. Dajcie sobie spokój w doszukiwaniu się drugiego dna.
Pozwólcie nam śledzić losy tych kotów, ich mamy. Czy to tak wiele? czy napisanie kilku słów informujących jest niemożliwe?
Wszak to forum kociarzy!!!
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw maja 19, 2011 18:43 Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

ASK@ pisze:Owszem są pytania i rozważania nawet moje :!: , czy jest dla niej nadzieja. Zastanawiałam się analizując jej postępowanie.

Oki, nie chcę wcale się kłócić :wink: Ale przyznaj, że niektóre wcześniejsze wpisy (nie mówię, że twoje) były dość hmm.. niemiłe.
A co do analizy jej postępowania to myślę, że może to robić jedynie Asia która widzi ją codziennie.
Obrazek 
:: Pomóż nam informować o 1% - zamieść w swojej stopce banerek - wklej do podpisu poniższy kod ::
Kod: Zaznacz cały
[url=http://kotkowo.pl/jedenprocent][img]http://kotkowo.pl/jedenprocent/kotkowo_jedenprocent.gif[/img][/url]

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Czw maja 19, 2011 19:08 Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

aga&2 pisze:
ASK@ pisze:Owszem są pytania i rozważania nawet moje :!: , czy jest dla niej nadzieja. Zastanawiałam się analizując jej postępowanie.

Oki, nie chcę wcale się kłócić :wink: Ale przyznaj, że niektóre wcześniejsze wpisy (nie mówię, że twoje) były dość hmm.. niemiłe.
A co do analizy jej postępowania to myślę, że może to robić jedynie Asia która widzi ją codziennie.

Też nie zamierzam się kłócić.Nie jest też moim celem roztrząsanie wpisów innych osób i zaśmiecanie wątku w tej chwili.Nie chce dyskutować i wyciągać to co było.Taka podjęłyście decyzję opierając się na analizie zachowania koty przez osobę małą się opiekującą. Jednak nie można nikomu odmówić prawa do własnego zdania i godzenia się ze wszystkim. Uważam,ze każdy ma prawo wypowiedzieć je.A czy jest ono zgodne czy nie to już inna sprawa. Nerwowe reakcje w tym wypadku nie są potrzebne i wzbudzają tylko ferment i niedobry nastrój. Jesteśmy tu dla kotów. Każda z nas ratuje je i robi co jej serce dyktuje. I nie wszystkim to też się musi podobać. Pytania będą i nie da rady ich uniknąć.
Wątek został założony, decyzje podjęte. Teraz oczekiwałabym ze waszej strony wieści o kotach.Takich jak napisałam powyżej.
Myślę,że one uciszą emocje.Jasne postawienie sprawy dot. mamci i maluszków.
Ja cały czas chciałabym wiedzieć czy mama będzie monitorowana. Właśnie wieść o wieku kociej kobitki jeszcze bardziej mnie martwi.
Napisałam to i jeszcze raz powtórzę.Zapadło mi głęboko w pamięć to co o kobiecie pilnującej kotów zostało napisane wcześniej.Boję się jej zmiennego charakteru i skrajnych reakcji.Mogą odbić się na leciwej koci. Musi być jakiś dozór by sprawdzić co się dzieje i czy babon nie zmienił zdania.
10 lat dla domowego kota to piękny wiek.Dla podwórkowca to już starość.

Dziewczyny, bez zbędnego gadania .Prosimy o wieści,foty, maluszki,mamcia...Ścieszymy się z każdego postu.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw maja 19, 2011 19:53 Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

ASK@ widze, że nie sledzisz wątku dostatecznie uważnie, bo na zadane przez ciebie pytanie dot. mamy kociaków odpowiedź jest napisana już wcześniej. Nie mam czasu aby szukac i czytować, ale ktoś napisał, że kotka jest tam pod blokiem szczęśliwa i na pewno sobie poradzi...
Zapytała mnie kiedyś pewna kobieta...a to kota nie można uśpić? Po co go leczyć?... Odpowiedziałam takim samym pytaniem...jakby pani była chora to wolałaby pani żeby ją uśpić, czy leczyć?...
Powiem krótko, nie wierzę, że kicia zostanie w mieszkaniu tej kobiety i tyle. Tak samo, jak nie wierzę, że jest tam szczęśliwa, a w domu czułaby sie uwięziona. Dlaczego? Bo tego nie wiadomo. I nie będzie wiadomo, bo straciła szansę na dom, może jedyną, jaką miała w życiu. Została wypuszczona dla widzimisię kobiety, a nie dla dobra kota.
W podkarpacki standardach jest, że nawet bo sterylce bocznej, przywozi sie kota do na kontrolę, aby mieć pewność, że wszystko jest OK.

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Czw maja 19, 2011 21:06 Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

aga&2 napisała wyżej,ze kobieta weźmie ja do domu!
Wcześniej też coś w tym stylu było oznajmione.
Oraz to,że słowo droższe niż pieniądze.Więc patrząc przez ten pryzmat należy przyjąć,że kotka faktycznie trafi do domu. Bo chyba każde słowo ma swoja wartość.Więc dlatego dociekam czy ktoś będzie miał pieczę nad nią bo ja w długotrwałą przemianę kobiety nie do końca wierzę.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw maja 19, 2011 21:16 Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

jasdor pisze:W podkarpacki standardach jest, że nawet bo sterylce bocznej, przywozi sie kota do na kontrolę, aby mieć pewność, że wszystko jest OK.

I daje się narkozę/głupiego jasia żeby to sprawdzić? 8O Bo nie wyobrażam sobie innego sposobu na zbadanie furii miotającej się po klatce jak to przeważnie bywa...
Jeśli rana się ładnie goi (właściwie supełek się goi bo np szew mojej osobistej kotki wczoraj ciętej ma mniej niż cm długości i właściwie już go prawie nie widać) to widać gołym okiem niezależnie od tego czy opiekuna czy weterynarza. Natomiast jeśli coś jest nie tak to przecież się kota nie wypuszcza tylko leczy. I tyle.
Obrazek 
:: Pomóż nam informować o 1% - zamieść w swojej stopce banerek - wklej do podpisu poniższy kod ::
Kod: Zaznacz cały
[url=http://kotkowo.pl/jedenprocent][img]http://kotkowo.pl/jedenprocent/kotkowo_jedenprocent.gif[/img][/url]

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt maja 20, 2011 5:09 Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

Ja boję sie innej komplikacji związanej ze sterylką.I nie tej zewnętrznej tzn szwu. Kastracja kotki to rozległa operacja wg mnie i niezależnie od cięcia ,w środku jest spustoszenie.Boję się wypuszczać dzikawe kocie właśnie z tego powodu.Ona nie będzie siedzieć na miejscu, nie ma tylko do wykonania skoku na kanapę,stół czy fotel pod naszym bacznym okiem. Bywa tak,że musi ratować życie pokonując duże wysokości np skoki przez płot czy zeskok z wysokiego okienka piwnicznego.Bywa,ze pogoni ja pies i nie patrząc na operację wpada na drzewo. Możliwości jest wiele. Boję się ,że w środku jej się porozrywa a na zewnątrz przecież nic widać nie będzie.W domu człowiek zauważy,ze kot osowiały.A dzikun jak nie przyjdzie na karmienie to nie przyjdzie. Zawsze boję sie,że gdzieś moja dzika podopieczna umiera w męczarniach pod krzakiem.O wypadek u dzikunów nie jest trudno.Więc dlatego trzymam kotki dłużej jak współpracują tj jedzą i piją.A troszkę krócej jak mają z tym problemy.Kocurki zresztą też przetrzymuję.
Histeryczne zachowanie? Pewnie tak.Ale czuję się za nie odpowiedzialna.Karmię je,leczę... i nie chciałabym by z mojego powodu miały jakieś problemy.To ja je łapię i ja narażam ich życie na szwank.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Pt maja 20, 2011 6:58 Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

Śledzę wątek od początku i uważam, że dziewczyny z Białegostoku mają najlepszy ogląd sytuacji. Zawsze może zdarzyć się coś nieprzewidywalnego, jakiś czarny scenariusz. Nikt nie panuje nad losem do końca!
Podsumowując, kotki są pod dobrą opieką, kocia mama po sterylizacji wraca pod opiekę karmicielki, która do tego zapewnia jej dom. Życzyłabym sobie, żeby wszystkie podobne sytuacje kończyły się tak wspaniale!!!!
Uważam, że przekonanie chorej "dziwnej" kobiety do zabrania kociaków i sterylizacji kotki, a potem dania jej domu, to wielka sprawa. Wymagająca dużo zachodu, taktu, dobrej woli. I wzbudzająca duży szacunek.
Co do sterylizacji jako narażania życia na szwank, to nie zupełnie się zgodzę. Wielu dzikim kotkom sterylizacja ratuje życie - np. Duszce w ciąży z połamaną miednicą, czy kotkom z ropomaciczem. Trzeba też mieć zaufanych wetów, którzy wiedzą, kiedy kotkę najlepiej wypuścić. Ale oczywiście, w życiu, jak to w życiu, wszystko może się zdarzyć.
A jak jest jakiś wolny DT, który podejmuje się przygarnąć kotkę, to ja mam prawie oswojoną Martusię i miziastą Gwiazdeczkę. One też zasługują na szansę!!!
Zapraszam na wątki kotów majowych i stoczniowych: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=100297

Fanszeta

 
Posty: 2342
Od: Śro mar 17, 2010 14:12
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt maja 20, 2011 7:16 Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

Fanszeta pisze:Co do sterylizacji jako narażania życia na szwank, to nie zupełnie się zgodzę. Wielu dzikim kotkom sterylizacja ratuje życie - np. Duszce w ciąży z połamaną miednicą, czy kotkom z ropomaciczem.

pogrubienie moje.
:?: :?: :?:
a gdzie to jest napisane?
Pisałam że ja przetrzymuję koty dłużej po zabiegach i dlaczego to robię. W porozumieniu z wetami ozcywiście.
Nie zostało przecież zanegowane postępowanie dziewczyn. Nie padło żadne słowo o złym robieniu czegokolwiek. Nikt nie odbiera im zasług w tym co czynią dla dobra kotów. Więc nie bardzo rozumiem o co chodzi w twym poscie.

A wracając do włąściwego tematu.
Możemy prosić o jakies wieści o dzieciach i kotach?
Dziewczyny,dajcie znać co z nimi i jak sie czują.
Myślę,ze nie tylko ja jestem ciekawa.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Pt maja 20, 2011 7:35 Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

bardzo prosiłabym o jakieś zdjęcie kotki
no i maluchów :ok: bo pewnie urosły i zmieniły sie

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28660
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt maja 20, 2011 8:54 Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

ASK@ pisze:
Fanszeta pisze:Co do sterylizacji jako narażania życia na szwank, to nie zupełnie się zgodzę. Wielu dzikim kotkom sterylizacja ratuje życie - np. Duszce w ciąży z połamaną miednicą, czy kotkom z ropomaciczem.

pogrubienie moje.
:?: :?: :?:
a gdzie to jest napisane?

ASK@ pisze:To ja je łapię i ja narażam ich życie na szwank.
Zapraszam na wątki kotów majowych i stoczniowych: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=100297

Fanszeta

 
Posty: 2342
Od: Śro mar 17, 2010 14:12
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt maja 20, 2011 9:09 Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

Co prawda z innego wątku, ale mamy prawo chyba wiedzieć, czy kociaki jeszcze są, na podstawie takich wpisów można mieć wątpliwości
aga&2 pisze:Kociaki spod choinki były ślepe. Mieszkały tuż koło ulicy na trawniczku 2x3m. Kotki nie udało się złapać w związku z tym kociaki zostały uśpione. Niestety, proza życia :(


Choć wcześniej Vil napisała
Vil46 pisze:Przypominam się :oops: Mogę przygarnąć jakies kociaki na dt.Niestety ze względu na moją własną czwórkę tylko kociaki


Tutaj też Pinokio oferowała dome. Dlaczego takie posty przeważnie pozostają bez odpowiedzi :roll:

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Pt maja 20, 2011 9:19 Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!

Fanszeta pisze:
ASK@ pisze:
Fanszeta pisze:Co do sterylizacji jako narażania życia na szwank, to nie zupełnie się zgodzę. Wielu dzikim kotkom sterylizacja ratuje życie - np. Duszce w ciąży z połamaną miednicą, czy kotkom z ropomaciczem.

pogrubienie moje.
:?: :?: :?:
a gdzie to jest napisane?

ASK@ pisze:To ja je łapię i ja narażam ich życie na szwank.

Ręce mi opadły.

Wyrwałaś zdanie z kontekstu.Z całej wypowiedzi.Zdanie kończące wypowiedź dlaczego ja koty przetrzymuję dłużej!!!! Zdanie mające na celu wyjasnienie dlaczego robię tak a nie inaczej.Łapie je,narażam ich życie na szwank.Jestem za nie odpowiedzialna. I dlatego je przetrzymuję dłużej (poczytaj wstęp) i nie pisz co dla ciebie jest wygdne!

Post pierwszy
ASK@ pisze:Pytania o sterylkę i przetrzymywanie też nie powinny wzbudzać takich emocji. Może cięcie boczne jest super.Nie neguję.Moje kotki po brzusznym baraszkują także w tej samej dobie. Jednak dzikunki mimo wszystko przetrzymuję dla ich bezpieczeństwa od 5 do 10 dni ( w zależności od posiadanych warunków).Każdy postępuje tak jak uważa za słuszne.Wy macie prawo dziwić się mojej nadgorliwości a ja szybkiemu wypuszczaniu.

Post nawiazujący do powyższego ,z którego zdanie zostało przez ciebie przytoczone.Czytałaś całą wypowiedź? I wcześniejsze?
ASK@ pisze:Ja boję sie innej komplikacji związanej ze sterylką.I nie tej zewnętrznej tzn szwu. Kastracja kotki to rozległa operacja wg mnie i niezależnie od cięcia ,w środku jest spustoszenie.Boję się wypuszczać dzikawe kocie właśnie z tego powodu.Ona nie będzie siedzieć na miejscu, nie ma tylko do wykonania skoku na kanapę,stół czy fotel pod naszym bacznym okiem. Bywa tak,że musi ratować życie pokonując duże wysokości np skoki przez płot czy zeskok z wysokiego okienka piwnicznego.Bywa,ze pogoni ja pies i nie patrząc na operację wpada na drzewo. Możliwości jest wiele. Boję się ,że w środku jej się porozrywa a na zewnątrz przecież nic widać nie będzie.W domu człowiek zauważy,ze kot osowiały.A dzikun jak nie przyjdzie na karmienie to nie przyjdzie. Zawsze boję sie,że gdzieś moja dzika podopieczna umiera w męczarniach pod krzakiem.O wypadek u dzikunów nie jest trudno.Więc dlatego trzymam kotki dłużej jak współpracują tj jedzą i piją.A troszkę krócej jak mają z tym problemy.Kocurki zresztą też przetrzymuję.Histeryczne zachowanie? Pewnie tak.Ale czuję się za nie odpowiedzialna.Karmię je,leczę... i nie chciałabym by z mojego powodu miały jakieś problemy.To ja je łapię i ja narażam ich życie na szwank.

Tak to aj je łapię i narażam na szwank dlatego robię wszystko co uważam za słuszne by ich ochronić przed ew komplikacjami po zabiegowymi.
Czy to tak trudno zrozumieć!? Czy moze napisałam nie jasno?
Bardzo proszę czytać ze zrozumieniem i dokładnie.Nie wykorzystywac pojedyńczych zdań do własnych ,wiadomych sobie celów.

Eot:gmarałam dodając cytaty.
Ostatnio edytowano Pt maja 20, 2011 9:38 przez ASK@, łącznie edytowano 3 razy
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 79 gości