Przygody Kitka&Alienika - kity jadą do stolicy :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 27, 2004 23:27

Anusia pisze:u mnie mycie to podpucha... najpierw mycie a potem buch w glowe :twisted:
:lol:

I Sigrid zdjec poprosimy zdjec wiecej!

No u mnie to wygląda mniej więcej tak samo, czyli podpucha :D Ale to i tak jest z miłości (przynajmniej tak mi się wydaje) :wink:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sie 27, 2004 23:37

Kiedy Alienik myje Kitka wygląda jakby chciał powiedzieć: "Jesteś taki duży, silny, imponujesz mi. Jak dorosnę, chcę być taki jak ty :love:".

Kiedy Kitek zabiera się za wylizywanie malucha sprawa wygląda całkiem inaczej. "No chodź no tutaj smarkaczu...Siedź spokojnie. Cuchniesz :? . No nieeee, naprawdę, niczego nie umiesz zrobić porządnie :roll: . Sieeeedź, bo łapą przywalę :evil: .... Nnno... Z grubsza wyglądasz jako tako. Nareszcie... Ale się przyzwoity kot musi przy takim gówniarzu napracować... A co ja, jego matka jestem? Ufff!!! Zmęczyłem się. Spać pójdę" ;)

Natomiast wszelkie podgryzanki wynikają z zabawy. Iczasem wyglądają.... eeeee, no nie za fajnie. Mały piszczy jak opętany, Kit-sumo przygniata. Interwencja niezbędna.
Chyba nie zostawiłąbym jeszcze ich samych. Niby Kitek nie chce krzywdy kumplowi zrobić, ale z głupoty różnie może być :roll:

Dzisiaj pierwszy raz razem wlazły do wiklinowej budki. Do wczoraj Kitek bronił jej jako swojego azylu. A dzisiaj...idylla ;) I zaraz po wspólnym spanku próby mordu w trakcie zabawy :roll:

Alien zaczyna wybrzydzać przy jedzeniu 8O Szybko się nauczył :?

Sigrid

 
Posty: 6644
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Pt sie 27, 2004 23:43

Ja kcem do Krakowa Obrazek

Ja kcem do Sigrid :crying:

Ja kcem do Kitka i Alienka Obrazek

evanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 57382
Od: Pt gru 13, 2002 16:16
Lokalizacja: miasto wojewódzkie na prawach powiatu, a nawet gminy

Post » Sob sie 28, 2004 0:36

Bengala pisze:Ja kcem do Krakowa Obrazek

Ja kcem do Sigrid :crying:

Ja kcem do Kitka i Alienka Obrazek


Przyjmniemy z otwartymi łapkami :D

Sigrid

 
Posty: 6644
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Sob sie 28, 2004 11:35

Sigrid pisze:
Bengala pisze:Ja kcem do Krakowa Obrazek

Ja kcem do Sigrid :crying:

Ja kcem do Kitka i Alienka Obrazek


Przyjmniemy z otwartymi łapkami :D

Wiem :D Tylko, że to całkiem nie po drodze i daleko, jak nie wiem co :( Głaski dla chłopaków Obrazek

evanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 57382
Od: Pt gru 13, 2002 16:16
Lokalizacja: miasto wojewódzkie na prawach powiatu, a nawet gminy

Post » Śro wrz 01, 2004 22:09

Sigrid :D :D :D

Dopiero teraz powakacyjnie doczytałam, że Kiteczek ma braciszka :oops: :D

Gratuluję serdecznie :D :D :D i przesyłam mizianki dla obydwu chłopaków :D

ina

 
Posty: 4096
Od: Śro paź 08, 2003 21:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro wrz 01, 2004 23:26

Ina, nie masz dużych zaległości :lol: Ali jest u nas dopiero półtora tygodnia, za to zadomowiony i bezczelny się zrobił że hoho.

Zawsze mówiłam, że Kituś zdemoralizuje każdego kota, który pojawi się w domu. I oto grzeczny Alienik próbuje tu i ówdzie mebelki poddrapywać (a fe, niedobry Alien), jedzonkiem pluje 8O i... o zgrozo! Dzisiaj wykończył mi kwiatka :evil: . Tego, którego próbował zamordować Kitek przez całe swoje dzieciństwo i wiek młodzieńczy.
Uparłam się, że kwiatek przetrwa te wybryki. Krewkiego rudzielca przetrwał. Wiotkiego i nieśmiałego Alieniki NIE 8O
Wczoraj przyłapałam Ósmego Pasażera na wspinaczkach po łodyżce :roll: Udzieliłam mu nagany, ale jak widać nie potraktował jej poważnie, bo rano biedny kwiatek był już złamany :crying: A tak go lubiłam... Zwariuję przez te futra :!:

A swoją drogą TŻ zawsze narzekał na bandytyzm MOJEGO kota. Ciekawe, że nie wypowiedział się na temat SWOJEGO ;)

Sigrid

 
Posty: 6644
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Czw wrz 02, 2004 8:42

:ryk: :ryk: :ryk: uśmiałam się strasznie

widzę, że Kitek ma duży wpływ na Alienika :wink:
zobaczysz... Alienik niedługo przestanie interesować się drapakiem, za to ulubionym meblem stanie się kanapa :D zacznie wybrzydzać, marudzić - Kitek działa :!: :!: :!: :wink:

a jak z siusianiem? Przestał?
ObrazekObrazek

nefri

 
Posty: 343
Od: Sob lut 28, 2004 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 02, 2004 17:49

Nefri!! Gdzie ty się dziś podziewasz??

Jakby przestał (tak w ogóle, na amen) umarłabym ze zmartwienia ;) Na szczęście obsadzanie domowych sprzętów w roli kuwety było jednorazowym wybrykiem - coś mu się wtedy potentegowało ;) KIĆ czysty już :D i wie gdzie łazienka.

Kitkowi się za to na przytulactwo zebrało 8O Łazi za mną i gdzie może tam brzucho wywala :mrgreen: Może jednak ten wpływ jest obustronny :D

Sigrid

 
Posty: 6644
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro wrz 08, 2004 17:07

:?:

evanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 57382
Od: Pt gru 13, 2002 16:16
Lokalizacja: miasto wojewódzkie na prawach powiatu, a nawet gminy

Post » Pt wrz 10, 2004 0:06

Nosiłam się z zamiarem napisania czegoś zupełnie innego - dużo historyjek mi się nazbierałam :wink: , ale dziś parę rzeczy dało mi do myślenia.
Nie będzie to może super ciekawe, a w każdym razie tylko pół żartem, a pół serio... śmiertelnie serio.

Kitek bardzo szybko zaakceptował malucha i jest pomiędzy nimi sporo sympatii - to mycie uszu, buziaczki, wspólne gonitwy itp :love:. Wszyscy mówią, że wzajemne uładzenie stosunków poszło w rekordowym czasie.
A jednak - chyba nie do końca :roll: . Im dłużej w domu jest Alien, tym częściej łapię się na myśli, że Kitek nie wyzbył się zazdrości o łaciatego rywala. Łatwo się obraża - a nigdy nie był obrażalskim kotem. Owszem - impulsywnym, ekstrawertycznym, od razu dającym do zrozumienia, że coś mu leży na wątrobie.

No to dzisiaj też pokazał. Nawet razy kilka :twisted: .

W południe wszedł na szafki w kuchni, zaszył się w kącie, naburmuszył jak sowa i patrzył tymi wielkimi złocistymi oczami. To ta szafka, na którą wczęto włazi, zwiesza główkę w dół i każe się miziać. Rytuał powtarzany od zawsze. Ale nagle - NIE. Nie będzie reagował na moją wyciągniętą rękę. Wbija wzrok i wyraz pyszczka ma taki, jakby mówił: "Nie chce mi się z tobą gadać". Nie to nie. Podstępnie poszurałam w lodówce, wystawiłam przysmaki. Nie. Nie zejdzie.
- Zamawiał pan z dostawą do domu? :wink: - pytam grzecznie, wystawiając mu miseczkę na wyżyny z których mnie tak niełaskawie traktuje :evil: .
Odpowiada mi pełne aprobaty mrauknięcie, przysmak znika w tempie błyskawicznym, a po chwili kotek zwiesza łapki i łepetynę i ... "no miziaj mnie już miziaj. Zezwalam".
Miziam długo i intensywnie, drapię za uszami, smyram po łapeczkach. Kocur w siódmym niebie. Ufff... będzie już chyba dobrze...

Ale nie. To jeszcze nie koniec "muchów w nosie".
Mija godzina. Koty niby się bawią. Słyszę żałosne piski maleństwa. Biegnę z odsieczą. Alienik zsunął się za łóżko - wisi kurczowo wczepiony przednimi łapkami w tapicerkę, a nóżki majtają mu bezradnie. Duży sadysta stoi nad nim i nie pozwala koteczkowi się wydostać. :evil: Na mój widok udaje greka: "no przecież nic się nie dzieje, ja nie wiem o co temu smarkaczowi chodzi" :roll:

Wieczorem przyszła koleżanka. Kit za nią przepada, bo to kociara jakich mało i umie zaskarbić sobie kocie łaski :lol: .
Przywitał ją owacyjnie - gdyby potrafił, pewnie by bił brawo :wink: . Ale nie umie, więc zamiast tego rozpoczął taniec godowy wspierając swoje popisy urozmaiconym wokalem. Starał się skupić całą jej uwagę. Jak na złość jednak przecież był jeszcze mały okropny Alien, którego ona dotąd nie widziała :wink: . I wtedy okazało się, że starsze książątko nie życzy sobie, żeby ktoś miział jednocześnie jego i tego małego pędraka 8O, który zaledwie dwa i pół tygodnia przybył do domu, a już zajął mu drapak, żre z jego miseczki i bezczelnie przesiaduje u państwa na kolanach. Jako że tak być absolutnie nie może odtrąbił koniec audiencji. Ugryzł kumpelę, wtłukł Alienowi :evil: , pokręcił się jeszcze chwilę po domu, a wreszcie poszedł do szafy, w której często ostatnio sypia :cry: .

Trochę śmieszne, ale... Martwi mnie, że mimo tej pozornie doskonałej sytuacji, podejrzanie łątwiej akceptacji intruza, z Kita momentami bardzo widocznie wychodzi stres. Nie potrafię określić jak bardzo jest silny. Czy to kocie fanaberie, czy może powód do niepokoju...

Bardzo staram się, żeby nie czuł się odrzucony. To zresztą przychodzi mi bez trudu, bo Kit to.... Kit. Ten wymarzony, wyczekany przez całe życie kot, w dodatku mądry, piękny i taki niesamowicie barwny, jeśli chodzi o charakter. Po prostu wyjątkowy :love:. No zresztą sami wiecie ;) Mój pierwszy kot. MÓJ kot, bo tak właściwie to Alien jest TŻtowy ;)
Ale teraz ma dni, kiedy jest ostentacyjnie nieszczęśliwy, albo ostentacyjnie przytulasty. Mieliście kiedyś takie kryzysy we wzajemnym współistnieniu kotów, które właściwie się już zaakceptowały? I czasem tyle radości sprawiają swoim widokiem...

Dwa koty i każdy tak bardzo inny. Napiszę o tym kiedyś, bo już teraz wyraźnie to widać. Kit ma duży temperament, uczestniczy we wszytkich domowych czynnościach, pomaga obierać ziemniaki, wsadza nos w garnki, drepcze w odległości pół metra za odkurzaczem i włazi hydraulikowi do torby z narzędziami :lol: . Alien spokojny, stonowany, ma ze trzy razy mniej energii i ciekawości świata od swego starszego kolegi, choć jak obiektywnie spojrzeć - to nie jest to niepokojące. Normalny kociak. Nie osowiały, coraz silniejszy i pewniejszy swoich praw w tym domu, ale wariactwa w nim jest tak tyci-tyci. Jeśli Kit woli poprzeszkadzać wciskając zapracowanemu człowiekowi głowę pod pachę ("No przesuń się, bo nie widzę dokładnie co robisz... O tak, teraz jest ok. Niewygodnie ci? To nic, tak ma być" ;)), Alien czeka na chwilę odpoczynku człowieka. Dopiero wtedy pakuje się na kolanka i włącza terkotkę ("Jak fajnie. Na podwórku mnie tak nie miziali" ;)).
Ale podobieństwa i różnice to temat na osobną opowieść :lol:

Zastanawiam się... czy przyszłość przyniesie uspokojenie ich kontaktów i zacieśnienie więzów, które już chyba są, czy przeciwnie - przestaną się sobą interesować i zaczną żyć razem, ale osobno, każde w swoim świecie...

Sigrid

 
Posty: 6644
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Pt wrz 10, 2004 7:18

Za zacieśnianie więzów miedzykocich. :ok: :lol:
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt wrz 10, 2004 7:31

Pojawienie się drugiego kota chyba nieodwołanie zmienia relacje w całej rodzinie. Zaobserwowalam cos podobnego w przypadku moich kotów. Bajka, rezydentka, kiedys siadywała mi na kolanach i ugniatała, po dokoceniu Sharkim nabrala zdecydowanego dystansu, lubi głaski, ale kolana odpadają. Lubi młodego, to widac, ale czasem ma go dość, zupełnie jak moje dzieciaki siebie nawzajem. I zupełnie jak z dziećmi musimy im (kotom) ciągle udowadniać, że kochamy je tak samo, tylko inaczej, a mimo to one zawsze znajdą okazję do poużalania się nad sobą.
izza & Bajka + Sharky

izza

 
Posty: 804
Od: Pt wrz 26, 2003 14:32
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob wrz 11, 2004 15:35

Nawet rodzeństwo z jednego miotu nie zawsze kocha sie bezgranicznie. Ja sie Kitkowi wcale nie dziwię - w końcu on był pierwszy i on tu rządzi. A z takim małym , to nigdy nie wiadomo, czy nie zachce wleźć na tron :wink:
Powiedz Kitowi, że go kocham Obrazek

evanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 57382
Od: Pt gru 13, 2002 16:16
Lokalizacja: miasto wojewódzkie na prawach powiatu, a nawet gminy

Post » Sob wrz 11, 2004 18:56

Zmiana, jakaś, jest zawsze chyba w zachowniu rezydenta.
Maurycy powitanie zawsze zgotował piękne. Każdej po kolei. To one panikowały, ale później no to już bywało różnie, niby nic takiego, niby tylko pokazywał, że on jednak tutaj rządzi Powolutku w miarę przeświadzczenia, że nic się jednak mimo wszystko nie stało, że "nowe" przybyło, dochodził do wniosku, że nadal będzie niepodzielnie rządził i próbował utrzymywać władzę. Inaczej zachowywał się w stosunku do maluszka, to pewne, ale też zaczynał ją już podgryzać za mocno. Nie wiem co byłoby dalej bo Piro wybyła. W stosunku do nas zmieniał się o tyle, że poświęcał nam mniej uwagi. Przenosił swoje zainteresowania na przybyłą. Nie miał dla nas czasu po prostu. Przy Lizie, która była u nas najdłużej, po jakimś czasie powracały niektóre z jego rytualnych zachowań w stosunku do nas, ale już nie wszystkie. Jak przebywa jakiś czas bez żadnego współmieszkańca kociego, wracają po pewnym czasie owe rytualne zachowania. Wiem już mniej więcej czego się spodziewać w każdym razie gdyby jakiś maluszek do nas zawitał. Chyba, że się bardzo mylę i on jeszcze potrafi nas zaskoczyć, pozytywnie albo negatywnie.
Kitek w jakiś sposób raczej się zmieni, tak myślę. Ale myślę też, że po czasie powróci pewna częć "starych" zachowań. No mogę myśleć tylko na swoim przykładzie, który jest własnie taki. Nie powiem, że cieszyły mnie te zmiany no ale coś za coś, zwyczajnie, jak w życiu (niestety).

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 61 gości