Jak Kajka głodna to Kajka zła.Od bladego świtu goni koty bo ją głód goni. Zgoniło mnie to z wyrka.Radośnie się podniosłam.Oj,jak radośnie

. Słonko nie zdążyło w oczki mi zajrzeć jak już nerki dzikunom kroiłam.
Bo do zwierza to tylko z radocha można wstawać.

Jeszcze bledszy świt niż zwykle zastał mnie przy michach dzikunów.O dziwo one i sroki już czekały

. Pieczywo zaś za późno przywieźli

Sklep otwarty.Tylko ekspedientka,ja i gołębie.Nie licząc wczorajszego czerstwiaka.
Bianka w nocy wymiotowała.A teraz skacze jak mały koteczek.Jak am coś z gardłem to tak zaczyna się dziać.
Nastka ma spory brzuszek.I znów luźnego koopala. Wet ja obejrzał i stwierdził,ze nadal jest zagazowana.FIP-a już u niej widziałam.Grucha i gaworzy do ans.Ociera się.Ma apetyt.Dużo śpi.
Niusia (puk,puk...) by nie przechwalić od tygodnia trafia do kuwety przy goownianej robocie.Nie ucieka z niej w takim popłochu.A dziś w mojej obecności nawet starannie zagrzebała.Czego nigdy nie robiła.Wygłaskałam i wycałowałam małą.Przyjęła to z pewnym obrzydzeniem

. Opanowała się grzecznie przed wytarciem policzków po cmokach.
Jestem umordowana, bo odnowiło mi się zapalenie nerwu w twarzy (trójdzielny czy jakoś tak

).Boli ucho,głowa,policzki,oczy....Wszystko mnie boli. Naćpanie się lekami nie przyniosło radochy i większej ulgi.Rozwaliło zaś żołądek.
A może kiblekowe opary mi zaszkodziły?Wszak wpadłam tam prawie po szyję,oczy...