Dorcia ja leżę trochę ostatnio, namachałam się z ogródkiem i mam zakwasy po jeździe rowerem... ale koty nie są głodne..
nowe fotki z pracy:





dziś kotki wyjątkowo blisko koło mnie się kręciły z rana podczas nakładania jedzonka, a popołudniu po pracy już zwłaszcza, normalnie biegły przy mojej nodze ze śmietnika, zaczepił mnie jakiś pan dyrektor, albo wysoko postawiony urzędnik mojej firmy z pytaniem... o kotki, właśnie, więc wyjaśniłam, co i jak, że jestem wolontariuszką, dokarmiam tu kotki pod patronatem fundacji Kotkowo, TOZ oraz forum którego użytkownicy stale pomagają w dokarmianiu tych zwierzaczków, pan był zdzwiony, obejrzał domek itd... i pyta mnie czy codziennie specjalnie tu przyjeżdżam tu dokarmiać, ja mu na to, że nie muszę, bo.. tu pracuję, szczerze się zdziwił..

a kicie normalnie przy nim czekały na baczność aż pójdę do siatki i wyłożę jedzonko...
potem usłyszałam za ogrodzeniem i żywopłotem rozmowę gnojków w wieku gimnazjalnym o kotkach, że jakiegoś tam by złapali i coś z nim zrobili i czaili się tam w krzakach,
ale się wkur...

zaczęłam wrzeszczeć i pogoniłam ich, a potem poszłam obadać teren, gdzie oni byli, tuż między ogrodzeniem a starą chałupą z chlewkami, gdzie kotki chodzą sobie,
zadzwoniłam do pani Oli i o wszystkim jej powiedziałam, więc ma tam zrobić wywiad, a ja myślę, że pójdę do tej chaty i porozmawiam z domownikami...