
Wiedzą, kiedy mam zajęcia i dzisaj podczas moich zajęć ( całe 1,5h) mam telefon od każdej z córek. A umowa jest tak, że w trakcie zajęć telefonuje się tylko w b.nagłych przypadkach.
Oba były nagłe.
Starsze dziecko - mamo moja waga (łazienkowa) cos źle wskazuje, pożyczysz na parę dni swoją? Jak tak to przywieź ją jutro do firmy.
Tak sprawa bardzo pilna

Młodsze Pysia od rana ( dzisaj jest u nich dzień sportu, wiec jest w domu) dwa razy wymiotowała. Myślę sobie no to jest nagły przypadek, co się dzieje, serce mam w gardle. Tu nastąpił opis oględzin wymiocin, oszczędzę wam szczegółów bo i tak nic nie znaleziono oprócz paru kłaków i zielonego (najprawdopodobniej pojadła rosnące na balkonie zioła, dwie doniczki stoją na podłodze)
Ale jest wszystko pod kontrolą, nawodniłam ja osłuchałam, jelita dobrze pracują, serduszka ładnie pika, płuca czyste. Jakieś 30 min jak dałam jej mocno sparzonego kurczaczka. Teraz śpi mi na kolanach.
Tak, dobrze że miałam takie bardziej luźne zajęcia (projekty).



Chyba w ogóle przestanę podczas zajęć reagować na telefony moich dzieci.
Z Pysią wszystko ok., dokazuje itp.