Mój czarny, ciumkający kotek Powiększamy rodzinkę

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 11, 2011 16:28 Re: Mój czarny, ciumkający kotek (na razie jeden ;) )

Afra, bo nie pamiętam - a on dostawał Advocat albo STronghold na te uszka?
Bo u nas poza kroplami to bydlaki u Melisy i Emmy zostały wytłuczone dopiero kilkakrotnym odrobaczaniem zewnętrznym.
Obrazek

Conchita

 
Posty: 3257
Od: Pt wrz 03, 2010 7:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 11, 2011 17:26 Re: Mój czarny, ciumkający kotek (na razie jeden ;) )

A ja myślałam, że ten Otosol to na świerzba jest.
On wcześniej miał 'ivermicyna' czy coś takiego do tych uszu.
Ogólnie nie ma jakoś bardzo brudnych pani wet powiedziała, że tylko troszkę tam tego i jest i mamy się pokazać za 2 tyg na kontrolę. Miał wypłukane te uszka jakimś dziwnym sprzętem 8O ale czyściutkie są jak nigdy.
No nic, teraz już mu nic nie będę kupować, a ten otosol jest do końca 2013 więc pewnie się jeszcze przyda. Tylko nie wiem jak często można tym czyścić uszy?

selene00 pisze:Wizyta u weta! Ładny prezent! Nie ma co! :lol:
Sama też robię podobne prezenty mojej córce. :wink:
Dzień Dziecka - dentysta! :twisted:
Dzień Kobiet - ginekolog. :twisted:

Cieszę się, że nie tylko ja jestem taka "zła" ;)
Wizyta do ginekologa w Dzień Kobiet :D
Obrazek

Afra666

 
Posty: 2208
Od: Śro wrz 01, 2010 11:50
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 11, 2011 18:36 Re: Mój czarny, ciumkający kotek (na razie jeden ;) )

Zdaje się, że codziennie tym czyściłam uszy Silence.
Dość długo to trwało. Albo te uszy miała strasznie brudne, albo ja nie umiałam jej dobrze ich czyścić.
Albo jedno i drugie! :roll:
Później dostała świerzb.
Znów grzebałam w uszach i zakraplałam Oridermyl.
Codziennie, niezmiennie, długooooo.
Przeszło! :ok:
Teraz wszystkim kotom czyszczę uszy profilaktycznie 2 razy w miesiącu, przy okazji obcinania pazurków.
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 28, 2011 18:00 Re: Mój czarny, ciumkający kotek (na razie jeden ;) )

Byłam od poniedziałku na ćw terenowych z uczelni.
Borubar był u mojego ojca przez ten czas. Pierwszy dzień był kiepski, nawet bardzo, aż miałam po niego jechać.
Strasznie bił się z Filemonem (bart Borubara) Klara (siostra) też go goniła (ma małe kotki...). Borubar strasznie się stresował, chodził i parskał na wszystkich, a na wieczór załatwił się na łóżko. Na drugi dzień miałam po niego jechać, ale rano zaczął się bawić z Filemonem, Klara go goniła, ale po prostu przenieśli ją z małymi w miejsce, żeby za bardzo się nie widzieli. Więc został.
Wczoraj wróciłam, siostra go odebrała, Borubar strasznie się za nami stęsknił, tuli(ł) się bardzo :)
I w ogóle Borubar miał 2 kleszcze, następnym razem muszę mu kupić coś na kleszcze, nie pomyślałam o tym.

Smutno było bez niego.
Obrazek

Afra666

 
Posty: 2208
Od: Śro wrz 01, 2010 11:50
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 28, 2011 18:51 Re: Mój czarny, ciumkający kotek (na razie jeden ;) )

trochę stresu, trochę przygód :)

Afra a jak Twoja sesja??
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 28, 2011 20:05 Re: Mój czarny, ciumkający kotek (na razie jeden ;) )

Może tu odpisze.
Sesja mi się dopiero zacznie za chwilę więc trudno coś powiedzieć. Na razie mam różne ćw terenowe.
Sprawy mieszkaniowe mają się tak, że do końca czerwca mieszkamy w Łodzi później wracam do Tuszyna/Piotrkowa (do Bartka)
i od września chcemy coś znowu wynająć w Łodzi (i w planie będzie wtedy jakiś tymczas, mam nadzieję, że się uda)
Obrazek

Afra666

 
Posty: 2208
Od: Śro wrz 01, 2010 11:50
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 28, 2011 20:17 Re: Mój czarny, ciumkający kotek (na razie jeden ;) )

to kciuki, żeby wszystko się udało :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie maja 29, 2011 14:05 Re: Mój czarny, ciumkający kotek (na razie jeden ;) )

Ode mnie również za udanie sie wszystkiego :ok: :ok: :ok: i sesję :ok: :ok: :ok:

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Nie maja 29, 2011 14:39 Re: Mój czarny, ciumkający kotek (na razie jeden ;) )

Dzięki :)

A to jeszcze ciepłe foty Borubara :)

Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek

Afra666

 
Posty: 2208
Od: Śro wrz 01, 2010 11:50
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie maja 29, 2011 15:47 Re: Mój czarny, ciumkający kotek (na razie jeden ;) )

Borubar pozuje jak rasowy model :mrgreen:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 08, 2011 18:48 Re: Mój czarny, ciumkający kotek (na razie jeden ;) )

Muszę dać upust moim nerwom bo chyba wybuchnę zaraz.
Wynajmuję z chłopakiem mieszkanie i pod koniec czerwca mamy się wyprowadzić.
Właścicielka (dokładnie siostra właścicielki) mieszkania dzwoni do nas w poniedziałek o 23 (!) że ona musi jutro (tzn wtorek) przyjść i zacząć zabierać ich rzeczy z mieszkania. Mówię, że nie da rady, bo nas nie ma. Wczoraj koło 19 niezapowiedziana wizyta, z kartonami, że dzisiaj będą rzezy zabierać. Nie podoba mi się ten pomysł, ale co zrobić. Mówię tylko, żeby Borubara pilnowali, bo on ucieka.
Dzisiaj wchodzę, Borubar na korytarzu (mamy wspólny korytarz z sąsiadem, na klatkę schodową są jeszcze jedne drzwi) ale Borubar ma dostęp do łazienki gdzie okno jest ciągle otwarte. Normalnie się we mnie zagotowało, bo przecież mógł wylecieć. Nie wiem kto (raczej nie one) ale ktoś okno zamknął. Pewnie sąsiad. Normalnie myślałam, że zabiję po prostu.
Pomijam, że widzę, że pełno moich rzeczy spakowanych.
Dzwonię, staram się grzecznie zwrócić uwagę, że prosiłam, żeby kota pilnować, żeby nie uciekł, a on sobie łazi na korytarzu, że przecież on mógł przez okno wylecieć, że kot brudny bo po w całym sedesie pełno jego łap bo pewnie pić mu się chciało. A co usłyszałam? Ze oni są w swoim mieszkaniu, że w ogóle to mam bałagan i zaduch w domu a kot to nie był tam długo więc mu się nic nie stanie. No to się we mnie zagotowało, ale staram się grzecznie, że co by zrobiła, gdyby mi się kot zabił, bo mógł przez okno wylecieć. Gadka ta sama, on tam był krótko. I tłumaczę, ona próbuje mi w ogóle nie wiem co w mówić, ale się nie dałam.
Jeszcze parę innych spraw jej wypomniałam.
W każdym razie powiedziałam, że jutro ma być po 17 jak ja będę i mnie to nie obchodzi. Oczywiście grzeczniej powiedziałam.
Ale normalnie się we mnie gotuje. Głupota ludzka nie zna granic.
Dobrze, że Borubar cały, że nie uciekł na klatkę i nie chcę myśleć co jeszcze...



Przepraszam, jeśli piszę bez składu i bez ładu ale to z nerwów....
Obrazek

Afra666

 
Posty: 2208
Od: Śro wrz 01, 2010 11:50
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 09, 2011 7:32 Re: Mój czarny, ciumkający kotek (na razie jeden ;) )

Twoje nerwy są w pełni uzasadnione. Z kotem, jak z dzieckiem- czasami wystarczy chwila nieuwagi. Ludzie naprawdę tego nie rozumieją? 8O I bardzo niegrzeczne jest to, że ktoś chodzi po mieszkaniu pod nieobecność gospodarzy. Fakt, że one są właścicielami niczego tu nie zmienia. Mają kobiety tupet :evil: :evil: :evil:

sunshine

Avatar użytkownika
 
Posty: 10456
Od: Wto paź 05, 2010 8:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 09, 2011 7:52 Re: Mój czarny, ciumkający kotek (na razie jeden ;) )

To, co zrobili kwalifikuje się na zawiadomienie policji, bo nie jest zgodne z prawem. I to nawet nie chodzi o kota, ale o dostęp do Twoich prywatnych rzeczy :!: Nawet jeśli jest wlaścicielką meszkania, to jeśli sobie tego nie życzysz nie ma prawa wchodzić podczas Twojej nieobecności .

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Czw cze 09, 2011 11:44 Re: Mój czarny, ciumkający kotek (na razie jeden ;) )

Ja już im pozwoliłam na to, żeby wzięli swoje rzeczy, jednak tłumaczyłam, że lepiej będzie jak przyjdą pod naszą obecność. Ale nie, oni wiedzą co jest ich. No to powiedziałam mniej więcej co jest nasze, co jest ich.
Te spakowane rzeczy, trudno, musieliśmy przejrzeć to wszystko (tylko dlaczego my?). Ale to bym przeżyła, ok, może się zdarzyć.
Ale o Borubara mi chodzi, o to, że mówiłam, prosiłam, żeby go pilnować, bo on ucieka zawsze. "tak tak, będziemy pilnować, nie ucieknie nigdzie". No i był. Dobrze, że przez to okno nie wyleciał, bo ja bym wtedy zabiła chyba.
Obrazek

Afra666

 
Posty: 2208
Od: Śro wrz 01, 2010 11:50
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 09, 2011 17:39 Re: Mój czarny, ciumkający kotek (na razie jeden ;) )

Nie miałaś z nimi spisanej jakiejś umowy? Przecież nie można tak kogoś z dnia na dzień na bruk wywalić :roll:

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 436 gości