Chciałam tylko powiedziec, że po wczorajszej wizycie u smarti i znoszeniu a potem wnoszeniu 8 transporterów z kotami mam mega zakwasy i łamanie w kościach

a wydawałoby się, ze taka choć trochę wysportowana jestem
Widziałam kocią mamę z 4 maluchami - zważyłyśmy tego najmniejszego i od niedzieli waga wzrosła. Reszta nie została zważona. Carla jest niezwykle kontaktowa - na otwieranie drzwi podchodzi do człowieka z ogonem w górze i wyciąga pyszczek do głaskania. Troszczy się o dzieci i niech tak zostanie. Jak dla mnie to ktoś do schronu po prostu przyniósł swoją domową kotkę bo wiedział że jest w ciąży i chciał się pozbyć kłopotu.
Coffie czujna, maluchy według wszelkich obliczeń powinny mieć otwarte oczy.
Kociaki w kociarni rozrabiają i trudno za nimi nadążyć. Jeden czarny jest niezwykle kontaktowy i chodzi za człowiekiem jak pies w związku z czym trzeba bardzo uważać, aby nie uciekł przy wychodzeniu z pokoju.
Towarzystwo damskie w Sznyclowni okupuje wejściowe drzwi tak, ze trudno wejść.
Sznycel okupuje dzrwi z drugiej strony.
Trusia po sterylce przestraszona bardzo, Blusia cudo z charakterem.
Promyś zniecierpliwiony że za mało się z nim siedzi i głaszcze - toczą kocie zapasy razem z Ciumcią i wzajemnie podgryzają się w ogon
Wczoraj u weta było 8 szczytnieńskich kotów, z czego 4 na pierwszy "przegląd" i 4 na kontynuację leczenia. Koszt wszystkichzł - uzupełnię w rozliczeniowym poście.
