Stres przyczyną może być...
Może nie całkiem analogiczny przypadek, ale u nas było tak:
ja mam 10-letnią tymczaskę Lizkę, u Rodziców jest obecnie 15-letnia rezydentka Myszka (wychodząca, więc bardzo "terytorialna" i inny kot to potencjalne zagrożenie - a poza tym wrażliwiec uczuciowy).
W ostatnie wakacje spędziłam w rodzinnym domu z Lizką miesiąc - wszystko było z grubsza ok. Lizka w jednym pokoju, Myszka w całej reszcie i na dworze, koty się nie stykały. Owszem, Myszka była zainteresowana co tam jest za drzwiami, Lizkę wynoszoną w transporterze osyczała, jak hałasowała to też osykiwała i pilnowała, ale problemów zdrowotnych nie było.
Byłyśmy potem po kilka dni około 1.11 i około 11.11 - też ok.
Potem byłyśmy przez okres Boże Narodzenie - Nowy Rok. Feliway przez jakiś czas w kontakcie, koty nadal się nie stykały - Lizka wypuszczana na pokoje kiedy Myszka szła przed południem pospać do piwnicy (jak zazwyczaj). POZORNIE było podobnie. Co prawda Myszka wolała siedzieć w piwnicy niż na pokojach, ale ona nieraz tak lubi (widoki z piwnicznego okna, spokój a w domu krzątanina świąteczna, więcej ludzi niż zawsze...). No i raz jadła raz nie jadła, ale że jest "tłustożerna" (chude mięso jest beee i niejadalne) więc zostało uznane najpierw że to raczej jakieś problemy z wątrobą po świątecznym podżeraniu karpia. Dopiero pod koniec pobytu zaczęliśmy przypuszczać że może-może-może stres "odkoci".
Wyjechałyśmy, a problemy zostały. Kot raz jadł, raz nie jadł, podchodził do misek niby zjeść ale odchodził, opijał się wodą, zwracał tę wodę albo jedzenie itd. Rozpuszczonego convalescenta w miarę jadła (sama, nie wpychaliśmy do pyszczka, tylko podstawiali i zachęcali), ale bardzo często potem opijała się wodą i zwracała.
W badaniach (a były kilka razy) nie wychodziło nic sensownego - trochę przekroczone wyniki wątrobowe, na usg wątroba lekko stłuszczona, trochę zawyżona glukoza, troszkę zawyżona kreatynina na początku, trochę "za gęsta krew" - wszystko co wychodziło zawyżone za mało zawyżone żeby powiedzieć że to przyczyna (nie tylko jeden wet - wyniki konsultowałam).
Trwało to tak - z wahaniami raz w górę raz w dół - gdzieś do połowy marca.
Pomogło... zaprzestanie podtykania convalescenta. Prawdopodobnie podtykanie było uznawane za "dręczenie kota" (mimo że to była miska, a nie strzykawka). Prawdopodobnie przyczyną całości był stres, którego początkiem był pobyt w domu innego kota. Dlaczego tak uważamy - bo Myszka uciekła do piwnicy przed proponowaną jej konserwą z rodzaju który jadała Lizka, bo przy moich kolejnych przyjazdach (bez kota) sprawdzała co zawiera TAMTEN pokój mimo że normalnie jej nie interesował...
