Kciuki pomogły, złapałyśmy 2 kociaki, przeżywając niezły horror. Śliczności, jak każde maluchy. Jeden próbował syczeć

, ale na koniec ułożyły się w kontenerku, jeden na drugim i tylko łypały okrągłymi oczętami.
W piwnicy została jeszcze trójeczka. Ciężko się łapie, bo wejście przez prywatne mieszkanie, a do tego miejsca tyle, że ledwie starczy na ustawienie klatki-łapki. Ale perspektyw tam nie miały żadnych, bo mieszkańcy domu dostali wypowiedzenia najmu. Miasto chce przejąć ten teren, a co będzie z kotami

Widziałyśmy tam Duszkę (ona troszkę dziwnie chodzi po złamaniu miednicy) i jej córkę cudną szylkretkę, obie po sterylizacji.
Dzisiejsze karmienie: 3 trzeciomajowe dziewczyny, a ze stoczniowych podruraków: Biała Dama, jej koleżanka (hura, udało jej się pozbyć wielkiego kleszcza przy oku) i Tri, której bardzo ładnie zarasta miejsce po sterylce. Tri zrobiła się kontaktowa, podchodzi i je przy mnie z miski. Przedtem było to nie do pomyślenia