Mieszka w Warszawie, na Pradze.Ma dobry domek.Zrobił się miziasty, lubi już ludzi, inaczej niż u mnie.Często wyleguje się w oknie na parterze ( osiatkowane), ludzie go zaczepiają, zachwycają się.Ponoć kiedyś jakaś dziewczyna przez pół godziny z nim gadała, komplementowała go ..itd.Jest ogniście rudy, imię ma zmienione na Red, zdrobniale Redzio.To kot ze wsi, stodoła była jego domem, ale nawet i tego schronienia go pozbawiono.Jego mama i siostra ( obie tri) mają też super domki, są piękne, zadbane.Gosiar je tymczasowała, o mamę Edzia nawet była awantura, tylu było chętnych.Pojechała do domku Pana, który wszystkim opowiadał, że ma najpiękniejszego i najmądrzejszego kota na świecie, nieważne, czy ktoś chciał słuchać, czy nie.Wiecie, jak ja lubię takie historie?
Bardzo bym chciała, aby w wątku Marusi też tak było.Ona przeszła metamorfozę, jest miziaczkiem.Miała kłopoty z trawieniem, straszne biegunki po krótkim przecież pobycie w nie trafionym domku.Teraz jest OK.Marusia to "sprzątaczka".Po wyjściu z kuwety drapie tak, że nie ma mowy, aby nie posprzątać.Zje coś i też drapie podłogę, albo płytki, wszystko chce zakopywać.Rewelacyjnie korzysta z drapaka, takiego prymitywnego, przybitego do ściany.Ma też zabawny zwyczaj siadania przed ekranem wyłączonego telewizora gapiąc się na swoje odbicie.Lustro jej nie interesuje,ale właśnie telewizor.Czasem włazi za niego i czegoś szuka, ale rozczarowana wychodzi.Naprawdę jest bardzo mądra i miła.Poza tym ładna, ma takie pyzate pysio.Oby tylko okazało się,że zdrowa

za to.