Ja-Ba pisze:Asiu wiem że Ci ciężko ale spójrz na to inaczej - gdyby nie ten punkt o zwrocie - kot wylądował by na ulicy.
Wygodnictwo.
Niechęć do zrobienia czegokolwiek co nie jest dla siebie.
Egoizm totalny.
Brak empatii nawet w najbardziej podstawowym wymiarze.
Dzięki Ja-Ba.Ja na to też tak patrzę.Nawet zadałam takie pytanie pańci. Co by było gdyby nie punkt w umowie.
Ciężko jest bo to moja decyzja odbije się na kocie. Nie powinien cierpieć.
To inna kategoria myślenia, gdzie wełniana kołdra i zwalone przedmioty mają większą wartość niż żywa istota.Pamiętam jak dziwiła się ,że dwupak został oddany .Niestosownie przypomniałam jej o tym łaskawie stwierdzając,że jej argumenty są lustrzanym odbiciem. A koty czują i przeżywają krzywdę jaką im się robi.Tyle mojego.

Ale nie dotarło,jestem pewna.
Najgorsze w tym wszystkim jest to,że Rudzik nie ma znanego sobie miejsca gdzie mógłby wrócić. Przystani, w której poczułby się bezpieczny. Do domu poszedł prosto z mieszkania zmarłej opiekunki. Widziano warunki w jakich żył, znano wszystkie ciemne strony tej adopcji włącznie z tym,że proces może być długaśny i nie zawsze przyjemny. To młody ok 3 letni kot i to,że szaleje , bawi się powinno cieszyć. Ale jak widać nie to jest istotą w sprawie.
Jak wybierać domy, przesiewać?Jak z nimi rozmawiać i wyłapywać niezgodności? Lista pytań w ankiecie jest coraz dłuższa a i tak za krótka. Już teraz robię się tak podejrzliwa,że to aż chore się robi. Wydawanie kota to mordęga. Kiedyś zawsze mówiłam,że jak mam złe przeczucie to kota nie wydam. W chwili obecnej złe przeczucie jest stanem chronicznym towarzyszącym mi przy każdej adopcji.