Z alergią i kotami da się żyć, trzeba tylko chcieć...
Mam znajomego, który jest niesamowicie uczulony na koty (mieliśmy czarnego kocurka wykastrowanego u mamy, i jak nas odwiedzał to po 10 minutach dosłownie na oczy nie widział, całe czerwone opuchnięte, no tragedia).
Jednak bardzo chciał mieć, jego towarzyszka życiowa jeszcze bardziej;).
Kupili sobie kotkę (bo mniej uczulają) rasy Reks (takie z cieniutką, kręconą sierścią), koteczka jest u nich już kilka lat i nie mają problemów...
Czasem człowiek się przyzwyczaja do tego jednego, czy kilku kotów i one go nie uczulają...
Mój TŻ dusi się przy niektórych kotach, przy moim nawet kataru czy łzawienia nie ma (mimo, że kocurek i traci sporo sierści)
Samo uczulenie, z odpowiednim podejściem, da się przetrwać
Ale trzymam kciuki, obyście nie mieli, zawsze łatwiej
Ale się ta moja Duża rozgadała!
Ineczko, czemu jesteś Poliłanną?
niewiedzący Badylek