Osamka jest bardzo biedna

bardzo... bardzo. Oddycha z trudem, nie ma siły, futerko posklejane, nie może jeść ... Żyje dzięki kroplówkom. Dziś się inhalowała u weta w inkubatorze i później w domu. Ja trochę nos mam porażony, więc za bardzo nie czuję jaki u nas jest zapach - ale przez większość dnia gotowałam majeranek

Podobno pomaga.
Ale nie mogę powiedzieć, że nie jest lepiej. Wczoraj przyszła do łóżka i wygrzewała się pod lampką ... dziś przyszła na kolana i się przytulała. Oddycha ciężko, ale jest bardziej sucha. Po inhalacjach u weta nawet skubnęła trochę mięska. Jutro też poprosimy o inhalacje - wydaje mi się, że dobrze jej robią. Teraz też śpi w łóżku - więc myślę, że będzie dobrze. Jak bardzo źle się czuła, unikała jakichkolwiek kontaktów. Nie jestem w stanie jej nic dodatkowego podać, cokolwiek chcę zrobić, obrażona zaszywa się pod łóżkiem. Więc leki od weta muszą wystarczyć, przynajmniej na razie...
Wczoraj zapomniałam napisać, że się upomnieliśmy o Zyleksis. Trochę głupio mi było tak się szarogęsić, ale powiedziałam, że Baltka postawił na nogi w jeden dzień, i że bardzo chcę, o ile nie zaszkodzi ... bo przecież nie wiem, czy można go podawać z antybiotykami, na przykład. Kurczę, tak sobie myślę, że jakby dostała go w pierwszy dzień, wszystko byłoby inaczej ...

A tak cierpi i ja naprawdę nie jestem w stanie jej pomóc

Z osiedlowych wieści

Dog został odłączony od kroplówek, je i pije samodzielnie, wychodzi na krótkie spacerki

Tosia wygoniła Misię (matkę szczeniaczków), kiedy ta usiłowała do nas wejść i zrobić przegląd Baltkowych zapasów. Po udanej interwencji, Tosia przez większość popołudnia pilnowała bramy i furtki ... no z niewielkimi przerwami na gimnastykę z Ozzim na trawniku
