syla82k pisze:Pójdę i porozmawiam, ale była dziś u mnie pani od kotków i powiedziała że nie ma sensu już jej szukać bo nie wróci i że na pewno ktoś ją zabrał całkiem możliwe że na wieś

niech nie pierdzieli głupot
Koty znajduja sie i po kilku tygodniach.Może gdzieś w krzakach leży potracona przez samochód,może jest chora albo wystraszona...
Ja szukałam Burasię TYLKO 2 tygodnie. I uważam,że miałam szczęście,że tylko tak krótko. Ewar Tosię szukała ponad m-c.W wątku kotów odnalezionych są i dłuższe poszukiwania uwieńczone sukcesem.
Nie słuchaj "życzliwych".Mnie to samo mówiono ,dodając jeszcze,że kot wybrał wolność bo takie miał życzenie.
Mój Pikusiek podwórkowy (teraz kochany rezydent) jak go wywieziono za Otwock dobre wiele kilometrów wrócił po kilku tygodniach. Gdybym go olała to nie trafiłabym na niego. Bo był wygłodzony, mocno osłabiony i lezał prawie bez sił. Szukałam go i dzięki temu wlazłam na kota. Inaczej bym go nie zauważyła.
Nie poddawaj sie,nie słuchaj "dobrych" rad. To ty jesteś za kota odpowiedzialna. Musisz dać sobie i kotu szansę.