Jej zająć się niczym nie da, bo nie wpuszczają nikogo do mieszkania. Nawet drzwi nie otwierają. Mnie sie udało, bo mąż był zaskoczony i w dodatku powiedziałam, ze jestem siostrą faceta, ktorego ona zna. Teraz, jestem pewna, ze w takiej sytuacji nie otworzy drzwi. Czy jest wierzaca, tego nie wiem, ale wiem, ze to trudna sprawa. Myslałam o tym, żeby drzwi wejsciowe do klatki schodowej przetrzymac tak zeby wyjsc nie mogła, ale to też nic nie da, bo oknem wyjdzie, albo bedzie tak wrzeszczała, ze kotka ucieknie. Moze do telewizji zadzwonic, ciekawe co oni na to by powiedzieli. Moze by przyjechali nakrecić i przy pomocy policji by sie udało?
Albo odczekac do soboty na przyklad, bo wtedy w niedzielę można odespać i w środku nocy się przyczaić. Mogę ja przyjechać i Erin się poświęci, bo my baby silne. Będziemy szaloną pilnować i w razie czego ja strząchnę ją w koncu, a Iza przytrzyma. Dziewczyny zajmą się kotka i tak moze sie uda.
Gdyby było wiadomo, że one dotrwają do niedzieli, to będa już o dwa tygodnie starsze i moze je wtedy same zabrać, a kotkę potem złapać?
Teraz moze podać jej chociaż PROVERĘ 5mg, raz w tygodniu. Czasem jest tak, że kotka jeszcze jedne dzieci karmi, a juz z drugimi w ciąży chodzi. Jesli nawet tak nie jest, to w każdej chwili może być. Szkoda zeby znowu zaszła w ciążę.
Gdyby nie to, że babsztyl jest taka chora, to ja bym jej dała po ryju az by się jej odechciało. Bo to dla mnie jest bezczelna kobieta, pomijając wszystko inne. Ludzie tak bardzo chorzy zatracają się, są zagubieni, potrzebują pomocy psychologa. U nas niestety nie ma tak dobrze i mało, ze człowiek chory jest, to jeszcze leczyc sie nie kazdy może. Onkologia pozostawia wiele do zyczenia. Są kolejki nawet do chemii. Leki niedostepne biedniejszym ludziom i tak jeden szybciej, drugi wolniej, ale i tak odchodzi. Bardzo mi żal tej kobiety, ale wiem z pewnego źródła, że ona jest już bardzo blisko. Koty jednak potrzebują pomocy, bo ich życie przed nimi. Ciezko zrozumiec o co tej kobiecie chodzi. Powinna sie cieszyc, ze tyle ludzi chce pomoc przede wszystkim jej samej, zeby nie musiala jeszcze sie martwic i denerwowac o koty, zeby mogla wypoczywac jak najwięcej. Widać u niej psyche juz naruszona i mysli od tyłu. I co tu robić? Dać siłę niestety, bo innego wyjscia nie ma. Albo ratowac same kociaki. Nim ona wyjdzie, to koty mozna szybko zabrać. Jezu juz sama nie wiem co piszę. . . aaaaa. . . .zatrzymajcie mnie. . . .
