» Pon maja 02, 2011 20:33
Re: BIAŁYSTOK-Kotka z czwórką dzieci na ulicy - ratunku!!!
Największą pipą to ja jestem. Nie moge sobie darowac, ze nie zabrałam ich od razu, tylko polazłam do tej baby na gadki. Po co tam polazłam? Ona była nieprzytomna, spała i nawet nie odezwała sie do mnie. Potem od niej polazłam do brata, tam gadałam, pytałam, a czas leciał na korzyść babsztyla.
Tak to juz jest ze jak Bog chce ukarać, to czasem rozum odbiera.
Chciałam po ludzku zeby było. Ze jak baba taka ciezko chora i opiekuje sie tymi kotami, to pomyslałam, ze powiem, żeby sie nie denerwowała, ze koty zginęły. Pożałowałam, to teraz mam. Taka okazja była no!!!! i kontenerek miałam w samochodzie i samochód blisko, eh!
Alez to baba no! z piekła rodem . . .
Przepraszam Was Ciotki, ze tyle kłopotu macie teraz i nerwów z tym babsztylem.