Kocur - mlodszy; ma chyba chyba 3 lata, wykastrowany od malego, bardzo grzeczny, duzy ale w mojej ocenie NIE gruby - technicznie po prostu sporej budowy jednak z natury malo odwazny
Kotka - starsza; ma okolo 4,5 lat matka kocura, mala; czasami potrafi strzelic z pazura gdy np. nie spodoba sie jej drapanie po brzuszku, wydaje mi sie ze lubi dominowac
Wczoraj kotka zostala wysterylizowana. Na samym poczatku co mnie zadziwilo, to w porownaniu z kastracja kocura, kotka tego samego dnia co miala zabieg zaczela chodzic. Kocur natomiast po swoim zabiegu spal caly dzien.
Kotka gdy lazila po domu zostala wywachana przez kocura, cos niepodpasowalo i kocur z jakiegos powodu sie przestraszyl i odskoczyl od niej susem. Kotka rowniez probowala odskoczyc jednak z powodu odurzenia lekami wywrocila sie. Od tego momentu rozpoczal sie totalny chaos.
Kotka wpadla w szal i chec mordu. Sama celowo szukala kocura ktory uciekal ze strachu i warczal z wysokosci szafek gdzie sie chowal (NIE zaczepial oprocz warczenia ze strachu). Pierwszego dnia doszlo do konfrontacji, kotka gonila kocura ktory mimo ze wiekszy nie ma charakteru takiego aby odpowiednio sie nia zajac. Poscig trwal z kuchni, przez przedpokoj do pokoju i na balkon. Kocur zatrzymal sie na pienku na balkonie, kotka utknela przy suszarce przed balkonem zaczepila sie chyba kolnierzem i tylko to ochronila kocura. Rozdzielilem ich i odseparowalem je na noc. W nocy jednak jeden z domownikow otworzyl drzwi do pokoju gdzie chowal sie kocur i znowu zaczal sie poscig.
Dzisiejszego dnia kotka przeszla sama siebie. Myslac ze powodem agresji moze byc zapach kotki z lecznicy kupilem szampon w proszku i 'umylem' ja. Kocur caly dzien siedzial znowu na szafkach kotka w zamknieta w pokoju. Powoli probowalem ich pogodzic i nadzorowac ich 'godzenie sie' pilnujac ich gdy kotka szukala kocura. Kocur od razu warczal (doslownie warczal, nie bylo to fuczenie) z szafki ale nie dochodzilo do zadnych bijatyk. Po jakims czasie niby sie uspokoilo i zostawilem ich samych. W jednej chwili straszny raban z kuchni, widze tylko przemykajace koty w kierunku balkonu, lece za nimi a kocur wskakuje na barierki balkonu (4 pietro
Polecialem szybko po kocurka, na szczescie jest caly. Wlasciwie to juz weteran, w poprzednich latach spadl juz 2 razy i zadne siatki zabezpieczajace nie pomagaly - uwielbia latac za insektami jak glupi. Kocurek wyglada dobrze z tym ze w czasie ucieczki przez ta kotka ze strachu zsikal sie a pozniej zrobil z nerwow kupe pod siebie. Obecnie odreagowuje i spi na spokojnie na pralce. Po powrocie probowalem zapanowac nad wsciekla kotka zlapalem ja za skore na karku przycisnalem konkretnie do ziemi ale pamietajac aby nie sprawiac jej bolu - wszystko zgodnie z technika ktora kotki traktuja swoje kocieta aby ustalic hierarchie. Niestety, kotka byla w takim szale w jakim nigdy jej nie widzialem. Zaczela sie wierzgac jak, doslownie, demon. Wiem ze te slowa brzmia zalosnie ale maniana jaka wyczyniala byla po prostu straszna. W trakcie gdy rzucala sie zdarla kolnierz ktory dostala po zabiegu plus zadala mi kilka konkretnych ran. Zagonilem ja do kojca i w akcie desperacji nastraszylem ja odrobine aby przestala ganiac po calym domu i siejac dalsze zniszczenia - polozyla sie w kojcu i dostala dwie tabletki uspokajajace - weterynarz powiedzial ze nie zaszkodzi jej dac. Co do dzialania lekow, same leki uspokajajace maly przyniosly efekt. Dalej widac ze szuka kocura. Wzgledem ludzi nie wykazuje agresji wczesniej nawet dala mi sie jak wspomnialem umyc szamponem w proszku i wyczesac przy czym rozkosznie mruczala.
Nie wiemy kompletnie co robic. Obecna technika na jaka liczymy ze przyniesie efekt to odseparowanei ich az kotka dojdzie do siebie. Jest to sytuacja tragiczna jako ze wiadomo kot nie moze siedziec caly zamkniety sam w jednym miejscu i trzeba zwyczajnie ich pilnowac gorzej niz dzieci.
Czy ktokolwiek spotkal sie z podobna sytuacja?


