Krecik opuścił wczoraj dom Asi, pewnie z niejaką ulgą - nie za bardzo był zachwycony tyloma ogonami wokół.
DT Krecika przywiózł w prezencie piękną wielką klatkę, z 2 półeczkami drewnianymi. Zainstalowaliśmy w niej od razu maleńkie serniczki

i mieliśmy ubaw obserwując jak bawią się w małpim gaju, podciągając się na kratkach i wspinając na półki. Klatka sprawuje się super, a półeczki to genialny patent - można pod nie wsunąć kuwetę i miski i kociaki po nich nie skaczą. Dzięki temu po raz pierwszy dzisiaj rano nie zastałam wylanej wody...
Potem zrobiłam kociakom mleczko i miałam okazję zobaczyć jak pięknie Kminek zasysa smoka - przypiął się do niego, chwycił buteleczkę łapkami i pociąąąąąąąągnął... a w buteleczce została połowa

Jego siostry był mniej żarte, ale też bardzo ładnie dały się nakarmić.
Reszta ogonów w miarę w porządku. Uterus daje się wyciskać, Tatusiek i Pingwin w miarę grzecznie biorą leki. Tylko Bezoczka kiepska nadal, nie chce jeść

Wpycham w nią conwa strzykawką, ale dzisiaj nawet łykać nie chciała

Poza tym oczywiście się kroplówkujemy.
My się wyrabiamy - poranna wizyta = 45 minut
