
Poszłam na pierwsze karmienie. Dałam Trusi i skierowałam się do śmietnika, przy którym karmie Gwiazdeczkę. Kicia radośnie wybiegła na mój widok, lecz za chwile....jej radość i głód momentalnie zniknęły bo...została obrzucona garścią kamieni.

W tym czasie nakładałam jej jedzenie i zobaczyłam tylko uciekająca jak meteor kotkę. Facet wsiadł szybko do samochodu i ruszył z pędu.Ostatnim razem kiedy byłam świadkiem rzucania w Gwiazdeczkę kamieniami, robił to jego 3 letni synek.Kiedy zwróciłam uwagę, wywiaząła się awantura i kłótnia i poleciały wyzwiska pod moim adresem. Ile razy Gwiadeczka dostała razy tego nie wiem ,ale się domyślam, że za każdym razem rodzinnych spotkań.


Tak się wkurzyłam ze słów mi brakuje.

