» Sob kwi 23, 2011 9:58
Re: Widzę,Czuję.Mam Duszę i Serce.Nas kotów jest wiele.Zima.II
Osobiscie Świat Wielkiej nocy nie robię w tym roku. Złożyło się na to wiele czynników ale przeżyjemy i mam nadzieję że następne Święta będą już w pelnej krasie.
Mimo tego jestem zadowolona,bo w czwartek udało nam się z Mężem zrobić jeszcze udaną akcje łapankową i dwie koteczki z Tęczy wczoraj zostały wysterylizowane. Ważne to o tyle, że wiadomo jak ma się sprawa na Tęczy i w tym momencie sterylizacja tam to sprawa nadrzędna.
Początkowo plan był troche inny. Mieliśmy złapać na sterylkę mamę Niedżwiadka.Jednak kotka nie pojawlła sie na posiłku. W tej sytuacji zadecydowałam ze pójde karmić na teren przy Tęczy i o ustalonej godzinie umówiłam się, że Mąż przyjedzie na parking Tęczy wraz z klatką i kontenerkami.
Na pierwszy rzut poszła Frania, która posilkuje sie w pobliżu parkingu. Kotka była wyluzowana. Obeszła sobie klateczkę. Kiedy odeszłam karmić czarne kotki, obserwując z daleka klatkę, zobaczyłam ze Frania wchodzi spokojnie i zabiera się do jedzenia. Ale ...klatka się nie zamknęła. Czasem się to zdarza. Wyszła, usiadła obok klatki i zaczęła się myć. Podeszłam raz jeszcze , dolożyłam, jedzonka i odeszłam. Frania weszła z ochotą, zjadła i wyszła.Nie była specjalnie przestraszona ani mną ani klatką i wszystko byłoby idealnie, gdyby klatka się zamknęła. Co ostrożniejsze koty nie wchodzą na zapadkę ,a raczej sięgają delikatnie jedzenie pyszczkiem.Wycofują się potem rakiem i taki jest efekt. Klatka często normalnie się zamyka, kiedy kotka wejdzie głębiej na zapadkę lub wycofuje się z klatki robiąc w niej obrót wstecz.
W tej sytuacji decyzja była natychmiastowa.Franie łapiemy następnym razem i idziemy dalej. Łapiemy stara kotkę od Gospodarza, jedyną która jeszcze nie jest wysterylizowana i młodziutka szara koteczkę, która przyszła do naszych kotów z lotniska.
Obie kotki jakieś dwa tygodnie temu miały rujki.Cięcia po sterylkach są niewielkie. Zatem żadnej pełnej aborcyjnej nie było, choć nie wykluczam ze pewnie były tam jakieś początki ciąży. Martwie się jednak starszą kotką. Nie sadziłam ze jest tak mocno wiekowa. Kiedy jeszcze spała, po sterylce sprawdziłam uzębienie. Jest fatalne. Duże braki i brakuje kła.Decyzji jednak innej podjąć nie mogłam. Ta kotka pomimo ze wiekowa, nie rodziła przez dwa lata, bo była w bardzo złym stanie. Jednak jakoś doszła do siebie i w tamtym roku dowiedziałam się od Gospodarza ze miała kociaki. Zresztą nawet tej kotki nie znałam ani nigdy nie widziałam na oczy. Sprawa wyszła w tamtym roku przy okazji maluchów. A kociaki od tej kotki to właśnie te 3 maluchy
w tamtym roku,uratowane dzień wczesniej z altanki przeznaczonej do wyburzenia..2 kocurki które są u mnie juz po kastracjach i koteczka.
Starsza kotka została złapana ręcznie do kontenerka. Mąż czekał z boku z pułapką a ja miałam niemały problem. Bo chociaz kicia dawała mi się wcześniej głaskać i brać na moment na ręce, tak mocno zaparła się ze nie byłam w stanie jej włożyć do kontenerka. Szamotanie trwało chwilę i juz miałam obawy że wypuszczę ją z rąk.Jedną reką dopadłam kontenerka i dopiero ustawienie go w pionie, pozwoliło na włożenie kotki odwrotną stroną ,czyli tyłem do środka. To jedyne wyjście w takich sytuacjach.
Z szarą koteczka poszło gładko. Radośnie ocierała się o pułapkę. Zamykając ją przy tym radośnie ogonkiem kilka razy.Weszła, zaczeła jeść, a ja domknęłam po prostu pułapkę.
W domu przełożylam kotki do klatki wystawowej podzielonej na pół i tam czekały do rana. Wczoraj wieczorem pojechaliśmy wypuscić czarną koteczkę spod blokowisk, sterylizowaną aborcyjnie w tamten piątek.Niestety po przywiezieniu z zabiegu, kotka była na tyle wybudzona ,że nie byłam w stanie obejrzeć jej szwów. Podejrzewam ze cięcie było trochę większe. Mam nadzieje że ten tydzień jej wystarczył i że sprawy dalej dobrze się potoczą.Kiedy powiedziałam ze niespodzianka i ze już jedziemy, najpierw było trochę strachu przy pakowaniu z klatki do kontenerka. Na miejscu jednak, kiedy otworzyłam kicia chwilkę posiedziała przy otwartych dżwiczkach, jakby chciała się dobrze zorientowac gdzie jest, a potem pobiegła już w swoje rewiry. Oczywiście zostawiłam jej sporo jedzonka ,w miejscu gdzie zwykle jada. Potem poszłam w kierunku trzepaka, gdzie ostatnio karmiłam te dwa kocie podrostki. Zostawiłam jedzonka i tam i przez chwilkę widziałam tam kicie.
Przy okazji weszłam do bloku do kobiety której namiary miałam wcześniej, żeby powiedzieć ze kicia jest już po sterylce i zapytać ile jest jeszcze kotek. Jednak adres okazał się nie ten i skierowano mnie gdzie trzeba. Tam jednak nikt mi dżwi nie otworzył, być może bo było już trochę póżno. Tak czy inaczej dowiedziałam się, że kotek jest kilka i rodzą cały czas. Co się dzieje potem z kociakami, Pani nie potrafiła mi odpowiedzieć, ale nie ukrywała radości ze kotka jest już po sterylce.
Tym sposobem zwolniłam wczoraj drugą klatkę i teraz wysterylizowane kotki z Tęczy, mają do dyspozycji każda dla siebie klatkę, legowisko kuwetkę. Mam nadzieję ze szybciutko dojdą do sił. Spokojna jestem o tą młodziutką. Bardziej mnie martwi ta starsza kotka.Czy organizm podoła i dobrze się zregeneruje.
Można rzec, że sytuacja na Tęczy jest zupełnie opanowana. Do sterylizacji pozostała jedynie Frania, która postaramy się zrobić, jak tylko Maż wróci w pierwszej kolejności.Klatki się nie obawia, zatem jest duża nadzieja ,że wszystko pójdzie po naszej myśli.W tej chwili na moje oko ciąży nie widać. Choć zdaję sobie sprawę ze przez ten czas sytuacja może się zmienić. Wiem że kotka miała już rujkę.