Moje kociska IX.. zdaaaaaaaaaaałam!!!!!! s. 103..

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 22, 2011 10:15 Re: Moje kociska IX.. Wszystko o moich kociastych.. s. 8..

ja moim wreszcie sprezentowałam siatki w oknach, i teraz muszę marznąć wieczorami, bo siedzą i wietrzą portki i nie dają okna zamknąć :lol:
Obrazek ObrazekObrazek
Franek & Rysia
Zabezpieczenia okien i balkonów 3miasto- R E A K T Y W A C J A.

rambo_ruda

 
Posty: 8231
Od: Pon maja 15, 2006 16:53
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt kwi 22, 2011 10:41 Re: Moje kociska IX.. Wszystko o moich kociastych.. s. 8..

rambo_ruda pisze:ja moim wreszcie sprezentowałam siatki w oknach, i teraz muszę marznąć wieczorami, bo siedzą i wietrzą portki i nie dają okna zamknąć :lol:


O też tak mam :ryk:

Ale jak wreszcie pańci się znudza to marznięcie to zbieram wszystkie sztuki z parapetu i oczywiście każdemu z futer coś komentując dlaczego :oops: A, że mieszkam na parterze, to ostatnio już jak okno zamykałam, to dopiero zauważyłam, że pod bramą stali sąsiedzi i patrzyli się na mnie 8O
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Sob kwi 23, 2011 13:09 Re: Moje kociska IX.. Wszystko o moich kociastych.. s. 8..

Obrazek


Dla wszystkich Dużych Dwunożnych i Mniejszych Ogoniasto-Futrzastych najlepszego..
Niech się Dużym i Mniejszym spełnią wszystkie marzenia..
Życzę Wam spokoju, miłości, radości.. i wszystkiego co składa się na szczęście.. :1luvu:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon kwi 25, 2011 21:07 Re: Moje kociska IX.. Życzenia Świąteczne.. s. 9..

No i niestety już po świątecznym lenistwie.. Nie napiszę -obżarstwie - bo starałam się ze wszystkich sił NIE obeżreć się tak całkiem.. :twisted:
Dzisiaj odpoczęłam sobie w puchatym towarzystwie i bardzo mi szkoda, że jutro już całkiem normalny dzień.. który jak zwykle zacznie się o czwartej.. :evil:

Nikuś już całkiem zdrowy, chociaż w sobotę dał mi popalić porządnie.. było pięciokrotne pranie doopki i tyleż razy kawałków wykładziny w pokoju.. I nie mam zielonego pojęcia czym się tak doprawił.. może podżarł mi jakiś składnik świątecznej sałatki.. :? :roll: Na szczęście nifuroksazyd pomógł na dobre.. :D i dzisiaj już było w porządku..

Sushi puchacieje coraz bardziej.. :1luvu:
Futerko na Koko gęstnieje.. :1luvu: i mam coraz większy problem z odróżnieniem jej od Embiśki.. :twisted:
Właściwie różnią się tylko kolorem oczu.. Embiska, jak wiecie, jest niebieskooka :D a Koko ma w oczach czyste złoto.. :love:

U reszty nic nowego.. i jak na razie wszystko w porządku.. z jedzeniem, kuwetką i na szczęście, ze zdrowiem.. :D
I oby tak dalej.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Wto kwi 26, 2011 6:52 Re: Moje kociska IX..

No i za wcześnie się ucieszyłam Nikusiem.. :(
Wczoraj wieczorem znowu były dwa prania Nikusiowego tyłeczka..
Dostał nifuroksazyd i wczoraj, i dzisiaj rano..
A po południu do weta.. bo nie mam pojęcia od czego te sensacje..
Oby to nie było nic poważnego.. :?
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw kwi 28, 2011 8:47 Re: Moje kociska IX..

Z Nikusiem lepiej.. na razie jeszcze dostaje nifuroksazyd i wszystko powoli się normuje..

Wczoraj Embiśka przeżyła po raz pierwszy swoją kąpiel.. i ja również, po raz pierwszy - jej kąpiel..
Przyczyna? wiadomo.. :twisted: chociaż nie było nic niepokojącego, co najwyżej nieco lżejsza, niż zazwyczaj konsystencja w kuwetce a właściwie na Embisiowych porteczkach.. :twisted:
(Bardzo przepraszam wszystkich jedzących śniadanie.. :mrgreen: )

Przeżycia obie miałyśmy z gatunku tych, podnoszących pod niebo adrenalinkę.. :twisted:
Embiska wiła się jak piskorz, gryzła na oślep, wyła jak stado hien.. A ja musiałam to rozszalałe szaleństwo utrzymać jedną ręką a wyprać drugą.. :strach:
Skończyło się na trzymaniu za skórę na karku i polewaniu prysznicem obfajdanej doopki..
Na szczęscie przy takim trzymaniu szaleństwo Embiśkowe sklęsło i pozwoliło się w miarę szybko wyprać..
Trochę protestowała przy owijaniu ręcznikiem i próbach wycierania, bo suszarki nie ośmieliłam się użyć..
ale już zawinięta uspokoiła się całkiem..
Wyprzytulałam, wygłaskałam i poopowiadałam różne głupoty na uspokojenie..
I w całym tym zdenerwowaniu zupełnie zapomniałam, że dziewczynka nie słyszy i mogę sobie uspokajająco gadać do usr..nej śmierci.. :twisted:

Już po wszystkim, jeszcze przytulana Embisia wylizała mi rękę a potem, wypuszczona na wolność, jeszcze mokra, wlazła za kanapę i pokazała się dopiero dzisiaj rano z całkiem już suchym futerkiem..:D
Po pracy jeszcze ją uczeszę i będzie dość tych zabiegów..

Wczoraj wymacałam u Koko mały kołtunek na dekolcie i dzisiaj postaram się go wydłubać.. zobaczymy jak Koko to przeżyje.. i jak przeżyją to moje biedne ręce, już całkiem podrapane wczoraj przez Embisię.. A dzisiaj przecież jeszcze mi dołoży przy czesaniu.. :strach:

No cóż.. :roll: Chciało się mieć puchate, to się ma.. :1luvu: ale ma się też w pakiecie z puchatymi, podrapane ręce.. :twisted:

A prawda, Bazylowi jeszcze obiecałam rano, bo mnie namolnie zaczepiał i wyraźnie domagał się zabiegów upiększających, że porządnie go wyczeszę dzisiaj po południu.. :strach:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw kwi 28, 2011 9:28 Re: Moje kociska IX..

Biedna Embisia, tak sie znęcałaś na koteckiem :mrgreen:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Czw kwi 28, 2011 13:13 Re: Moje kociska IX..

AgaPap pisze:Biedna Embisia, tak sie znęcałaś na koteckiem :mrgreen:


No ale przynajmniej czysta i pachnąca.. :1luvu:
Bo wczoraj raczej trudno było powiedzieć, że pachniała.. :twisted:
Chociaż wydzielała zdecydowanie intensywną woń.. :mrgreen:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw kwi 28, 2011 20:37 Re: Moje kociska IX..

aamms pisze:Z Nikusiem lepiej.. na razie jeszcze dostaje nifuroksazyd i wszystko powoli się normuje..

Wczoraj Embiśka przeżyła po raz pierwszy swoją kąpiel.. i ja również, po raz pierwszy - jej kąpiel..
Przyczyna? wiadomo.. :twisted: chociaż nie było nic niepokojącego, co najwyżej nieco lżejsza, niż zazwyczaj konsystencja w kuwetce a właściwie na Embisiowych porteczkach.. :twisted:
(Bardzo przepraszam wszystkich jedzących śniadanie.. :mrgreen: )

Przeżycia obie miałyśmy z gatunku tych, podnoszących pod niebo adrenalinkę.. :twisted:
Embiska wiła się jak piskorz, gryzła na oślep, wyła jak stado hien.. A ja musiałam to rozszalałe szaleństwo utrzymać jedną ręką a wyprać drugą.. :strach:
Skończyło się na trzymaniu za skórę na karku i polewaniu prysznicem obfajdanej doopki..
Na szczęscie przy takim trzymaniu szaleństwo Embiśkowe sklęsło i pozwoliło się w miarę szybko wyprać..
Trochę protestowała przy owijaniu ręcznikiem i próbach wycierania, bo suszarki nie ośmieliłam się użyć..
ale już zawinięta uspokoiła się całkiem..
Wyprzytulałam, wygłaskałam i poopowiadałam różne głupoty na uspokojenie..
I w całym tym zdenerwowaniu zupełnie zapomniałam, że dziewczynka nie słyszy i mogę sobie uspokajająco gadać do usr..nej śmierci.. :twisted:

Już po wszystkim, jeszcze przytulana Embisia wylizała mi rękę a potem, wypuszczona na wolność, jeszcze mokra, wlazła za kanapę i pokazała się dopiero dzisiaj rano z całkiem już suchym futerkiem..:D
Po pracy jeszcze ją uczeszę i będzie dość tych zabiegów..

Wczoraj wymacałam u Koko mały kołtunek na dekolcie i dzisiaj postaram się go wydłubać.. zobaczymy jak Koko to przeżyje.. i jak przeżyją to moje biedne ręce, już całkiem podrapane wczoraj przez Embisię.. A dzisiaj przecież jeszcze mi dołoży przy czesaniu.. :strach:

No cóż.. :roll: Chciało się mieć puchate, to się ma.. :1luvu: ale ma się też w pakiecie z puchatymi, podrapane ręce.. :twisted:

A prawda, Bazylowi jeszcze obiecałam rano, bo mnie namolnie zaczepiał i wyraźnie domagał się zabiegów upiększających, że porządnie go wyczeszę dzisiaj po południu.. :strach:


no to widzę wieczór przyjemności :D się szykuje :ryk: :ryk: :ryk:
oby dla wszytstkich :wink: :wink:
A kiedy pada deszcz Bezdomne koty mokną - Co zrobić masz, sam wiesz: W piwnicy otwórz okno. A kiedy szron się szkli, spod nóg i kół śnieg pryska Zamknięte uchyl drzwi, Zmarznięte wpuść kociska. Bo może być i tak: W twych grzechach zaczną grzebać, A kot - da łapką znak, Uchyli furtkę Nieba..

Magdalena424

 
Posty: 1474
Od: Czw paź 26, 2006 15:16
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt maja 06, 2011 17:06 Re: Moje kociska IX..

przepraszam aamms że znów się wpraszam z prywatą, ale mam małe ogłoszenie dla fanów twojego Nikusia- mam u siebie takie małe cudo, białe to to i długowłose :1luvu: jak go troszeczkę doprowadzę do czystości i porządku to założę mu wątek, a póki co będę podsycać zainteresowanie :mrgreen:

także drogie fanki- macie unikalną szansę na swojego własnego Nikusia!
Obrazek ObrazekObrazek
Franek & Rysia
Zabezpieczenia okien i balkonów 3miasto- R E A K T Y W A C J A.

rambo_ruda

 
Posty: 8231
Od: Pon maja 15, 2006 16:53
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto maja 10, 2011 16:54 Re: Moje kociska IX..

Obrazek ObrazekObrazek
Franek & Rysia
Zabezpieczenia okien i balkonów 3miasto- R E A K T Y W A C J A.

rambo_ruda

 
Posty: 8231
Od: Pon maja 15, 2006 16:53
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob maja 21, 2011 18:09 Re: Moje kociska IX..

Wreszcie trafiłam na ten wątek. Zupełnie przypadkowo kliknęłam sobie w Adopcje Puchatkowa. Patrzę, a tam moja Puśka 8O
Pusia czuje się zaszczycona i dziękuje za wyróżnienie. :)
Obrazek

wania71

 
Posty: 4234
Od: Pt maja 19, 2006 17:17

Post » Sob maja 21, 2011 20:05 Re: Moje kociska IX..

Witaj wania na wątku.. :D
Rambo, dopiero tu zajrzałam, faktycznie kico wygląda jak Nikuś.. chociaż z zachowania bardziej przypomina Embiskę.. :twisted:

Kociaste przeżyły moje zabiegi a i ja wyszłam z tego jedynie lekko podrapana..
Wszystkie mają się nieźle i na szczeście nic niepokojącego się nie dzieje..
A z nowości – kocich - Sushi zaczyna wyglądać już całkiem nieźle puchato.. :1luvu:

A z innych nowości, to opiszę to co się u mnie dzieje od wtorku.. :strach: :roll:
Wieczorem wysiadły mi korki.. początkowo, jak zwykle – pierwsza myśl ‘cholera’, znowu nie zapłaciłam’.. ale szybki rachunek sumienia i wyszło, że rachunki popłacone na bieżąco.. potem zaczęłam się zastanawiać co też takiego mi się podłączyło, że spowodowało zwarcie.. nie wymyśliłam nic.. potem przypomniałam sobie, że złośliwy sąsiad kilkakrotnie wyłączał mi korek w skrzynce na klatce schodowej.. ale teraz skrzynka zamknięta i nie miałby jak tego zrobić.. oczywiście w międzyczasie włączyłam korki i wydawało się, że wszystko w porządku..
W porządku było przez piętnaście minut a potem znowu wywaliło.. i od tej chwili miałam tak cały wieczór..
W końcu gdzieś po jedenastej wieczorem zadzwoniłam do pogotowia energetycznego.. odsłuchałam obowiązkowych tekstów, ponaciskałam wymagane cyferki po to tylko, żeby się dowiedzieć, że pogotowie nie ma podpisanej umowy z budynkami wielorodzinnymi i w związku z tym nie mogą mi pomóc.. poradzili tylko, żebym dzwoniła do dyżurnego elektryka.. no to zaczęłam dzwonić.. po kilkunastu nieodebranych telefonach w końcu ktoś się zlitował i po odebraniu powiedział tylko, że pomyłka.. sprawdziłam numer na tablicy informacyjnej – wystukałam dobry na 150 procent.. z lekka zaczęło mnie trafiać.. i prawie o północy zadzwoniłam do administratorki naszej wspólnoty mieszkaniowej z pytaniem czemu dyżurny nie odbiera i czy w związku z tym jest pewna, że na tablicy wiszą aktualne informacje.. Trochę zaspana pani administratorka powiedziała, że informacje i numer telefonu są aktualne.. a na moje pytanie, dlaczego dyżurny elektryk nie odbiera i w związku z tym dlaczego wspolnota go zatrudnia usłyszałam, że nie odbiera, bo mu mało płacą a jest zatrudniony dlatego, że ma niskie stawki.. rozumiecie coś z tego? Bo ja nie.. :evil:
W każdym razie na zakończenie rozmowy, podczas której stawałam się coraz mniej miła, usłyszałam radę, żeby rano zadzwonić do ‘admnistracyjnego’ elektryka..
Nie pozostało mi nic innego jak zakończyć tę bezsensowną rozmowę i poczekać do rana..

Rano jakoś się wygrzebałam do pracy, musiałam oczywiście używać prądu chociażby do wysuszenia włosów i zagrzania sobie wody na kawę.. w związku z tym co kilka minut w stroju mało kompletnym wychodziłam na klatkę schodową, żeby włączyć korki, które co kilka minut mi się wyłączały..
Równo o siódmej zadzwoniłam do ‘administracyjnego elektryka’ i umówiłam się z nim na dziewiątą rano.. z pracy oczywiście musiałam się urwać..

Pan elektryk wysłuchał mojej opowieści o dziwactwach prądu, zaczął sprawdzać wszystko po kolei i niewiele mu z tego przyszło, bo nie dało się ustalić żadnej pawidłowości i znaleźć jakiejkolwiek rozsądnej przyczyny dziwnego zjawiska.. tym bardziej, że przy kolejnych wyłączeniach nie przepalała mi się żadna żarówka, cały podłączony sprzęt działał bez zarzutu natychmiast po włączeniu prądu.. jedno tylko widać było od razu – że bez problemu działa obwód górny a niedomaga tylko ten odpowiedzialny za boczne lampki, pralkę, telewizor i co najgorsze – za lodówkę.. :strach:
Przez prawie trzy godziny nie udało się ustalić przyczyny prądowych fanaberii.. ja musiałam wracać do pracy a pan elektryk miał umówione wcześniej awarie..
Wobec tego umówiłam się z nim na czwartek na czternastą i poleciałam do pracy zostawiając włączone korki.. Po powrocie oczywiście okazało się, że w międzyczasie się wyłączyły.. i tak miałam cały wieczór i czwartkowy poranek.. z tym, że na wszelki wypadek zakupiłam sobie kabelek i takie ‘cóś’ które mi pozwoliło podłączyć suszarkę do lampy oświetleniowej i bez problemu wysuszyć włosy..
Stwierdziłam, że do pracy jednak nie idę, zadzwoniłam, wzięłam urlop i poprosiłam pana elektryka, żeby przyszedł najwcześniej jak tylko może..

Przyszedł o jedenastej i metodycznie zabrał się sdo szukania możliwych przyczyn dziwnego i co gorsze, nadal trwającego zjawiska.. zjawisko usystematyzowało się na tyle, że powtarzało się seriami.. albo kilka wyłączeń pod rząd, albo spokój przez godzinę, albo i dłużej..
Sprawdził wszystkie puszki, gniazdka i wszystko co było do nich podłączone.. Przy okazji wyszło, że oświetlenie łazienkowe w całości jest podłączone do dolnego obwodu.. w związku z tym, jak już wszystko wcześniej sprawdzone okazało się działać poprawnie, pan z wielkim westchnieniem stwierdził, że zdejmie ekran w łazience, za którym jest jakiś przewód łazienkowy, bo może tam coś niedomaga..
Podczas tych wszystkich poszukiwań w domu zapanował absolutny chaos i totalna demolka, zwłaszcza przy zdejmowaniu ekranu i wcześniejszym rozgrzebywaniu puszek spod tynku, farby i tapety..
Gdzieś o ósmej wieczorem wszystko było sprawdzone, ekran na miejscu, ja zaczęłam sprzątać pod poprzestawianymi meblami tak, żeby wszystko wróciło na swoje miejsce jeszcze przy użyciu męskiej siły.. włączyłam odkurzacz do jednego z gniazdek i okazało się, że mimo że wcześniej działało, teraz nie zechciało.. zepsuło się niezależnie od wyłączeń prądu.. w międzyczasie.. Po chwili jeszcze dwa uprzednio sprawdzane i działające gniazdka odmówiły współpracy..
Widziałam, że pan elektryk odetchnął z dużą ulgą.. nareszcie objawiła się przyczyna.. umówiliśmy się, że jakoś kilka dni przetrwam bez prądu w tychże gniazdkach i w przyszłym tygodniu pan przyjdzie i pociągnie nowe kable.. Wydawało się, że sprawa jest jasna.. wreszcie coś się do końca przsmażyło, zostało odcięte od dopływu prądu, jest do zrobienia ale na razie reszta powinna działać.. i z tym przeświadczeniem o dwudziestej pierwszej zmęczony elektryk opuścił moje mieszkanie..
Godzinę później znowu wywaliło korki.. Zadzwoniłam do pana elektryka z tą miłą informacją i następną, że jednak trzeba zmienić plany..
W piątek rano zadzwonil z kolei pan elektryk i powiedział, że nie będzie mógł skończyć naprawy i dał mi numer telefonu do kolegi po fachu.. Niestety po południu miałam wcześniej umówioną wizytę u dentysty, na którą czekałam dość długo i nie mogłam, i nie chciałam jej przekładać.. Wróciłam do domu wieczorem, ledwo przytomna i ze znieczuloną górną szczęką i jakoś nie miałam siły na rozmowy o fanaberiach mojej instalacji elektrycznej.. tym bardziej, że serie wyłączeń powtarzały się coraz rzadziej..
Wytrzymałam do rana, włączając oczywiście kilkukrotnie korki..

Rano poleciałam znowu do dentysty na kontrolę a potem zadzwoniłam do poleconego fachowca, który dał się przekonać do wizyty jeszcze dzisiaj..
Zjawił się w dwóch osobach gdzieś około czternastej i po wnikliwym śledztwie wyszło, że to jednak moja wina, bo wszystko zaczęło się po tym jak we wtorek wieczorem niechcący zalałam sobie podłogę w łazience, bo po raz kolejny zapomniałam włożyć do kibelka rurę odpływową od pralki.. :oops: i zamókł kabel biegnący pod podłogą w łazience i w przedpokoju.. i jedynym rozwiązaniem problemu jest położenie nowej instalacji elektrycznej dla dolnego obwodu..
No i wlaśnie od godziny piątej po południu mam w mieszkaniu jeszcze większe pandemonium.. :strach: które zapewne dzisiaj się nie zakończy..
Na szczęście część instalacji została już zamontowana i na jutro pozostaną do zrobienia tylko te trzy nie działające wcześniej gniazdka..
Dostałam też zapewnienie, że już teraz nie powinno wywalać mi korków.. Oby..

W całym tym bałaganie moje kociaste, wszystkie co do jednego, stanęły na wysokości zadania i albo pochowały się po kątach, albo przesypiają bałagan.. w każdym razie są absolutnie bezproblemowe i nadzwyczaj grzeczne.. nie przeszkadzają, nie próbują rozwlekać kabli i bawić się śrubkami albo, co gorsza na przykład kabelkiem od wiertarki.. Po prostu futrzane aniołki..
Przynajmniej do tej pory..
Mnie jeszcze dzisiaj czeka doprowadzenie do ładu już zrobionej części mieszkania a jutro od ósmej rano dalszy ciąg.. I w związku z tym następna relacja będzie dopiero jutro..
Ostatnio edytowano Sob maja 21, 2011 20:43 przez aamms, łącznie edytowano 2 razy
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Sob maja 21, 2011 20:27 Re: Moje kociska IX.. o prądzie słów kilka.. s. 9..

O, rany...

aamms pisze:zamókł kabel biegnący pod podłogą w łazience i w przedpokoju..


Ale co za debil położył kable elektryczne pod kafelkami na podłodze w łazience i przedpokoju? 8O
Mnie przy remoncie nie pozwolili mieć kontaktów nad podłogą, bo przepisy nie pozwalają.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39421
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob maja 21, 2011 20:36 Re: Moje kociska IX.. o prądzie słów kilka.. s. 9..

MariaD pisze:O, rany...

aamms pisze:zamókł kabel biegnący pod podłogą w łazience i w przedpokoju..


Ale co za debil położył kable elektryczne pod kafelkami na podłodze w łazience i przedpokoju? 8O
Mnie przy remoncie nie pozwolili mieć kontaktów nad podłogą, bo przepisy nie pozwalają.


A tego to ja nie wiem.. mieszkam tu szesnaście lat a mieszkanie jest z czasów Gomułki.. i teraz dopiero wyłażą extra patenty z tamtych czasów..
i wyszło jeszcze jedno przy okazji.. że ludzie, od których mieszkanie zostało kupione zełgali, że była robiona nowa instalacja elektryczna.. niestety wszystko jest jeszcze gomułkowskie.. :evil: :evil:
Ostatnio edytowano Wto paź 21, 2014 17:26 przez aamms, łącznie edytowano 1 raz
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zuza i 173 gości