Witam. Bardzo sie ciesze ze znalazlam to forum. Jestem wlascicielka pieknego kota Mordora ktory jest najprawdopodobniej rasy Chatreaux. Znalazlam go na ulicy i przygarnelam, niby mialo byc tymczasowo (zle warunki mieszkaniowe i brak stalego zrodla dochodow), ale w koncu kociak badania zostal ze mna.
Po wszystkich niezbednych badaniach bezdomnego kota, po odkarmieniu (przytyl u mnie juz ponad kilogram!) zrobilismy mu badania krwi i okazalo sie ze Mordor ma bialaczke. (panleukopenia to chyba nazwa fachowa). Nasz wet powiedzial ze wlasciwie teraz to juz nic nie da sie zrobic i trzeba po prostu o kota dbać, i leczyc objawowo w razie jakiegos chorobska. Chcialam Was zapytać, czy rzeczywiście tak to wygląda (nie znalam tego weterynarza i wydal mi sie nieco obcesowy...) i czy jest jakaś możliwość wyleczenia kotka. Nigdy nie mialam kotów, moja rodzina zawsze przygarniała psy i jestem w tym temacie zupełnie zielona. Poza tym, w związku z tym że jest to choroba zakaźna, chciałam się dowiedzieć czy istnieje jakiś sposób uchronienia innych kotów przed zarażeniem. Mordor ma się z nami całkiem dobrze, ale ja często zmieniam miejsce zamieszkania i obawiam się że na dłuższą metę będę musiała mu znaleźć inny dom. Bardzo chciałabym żeby mógl być z innymi kotami. Czy da się coś zrobić żeby inne koty się nie pozarażały? będę bardzo wdzięczna za jakąkolwiek poradę!
pozdrawiam
agata