Podczas mojej nieobecności Musia zrobiła siku, ale kupy nadal niet
Brzuch ma już jak beczka....
Dzwoniłam do wetki - ponoć lekkie opuchnięcie szwu w trzeciej dobie jest normalne, a i fakt, że podczas zabiegu miała ruszane jelita (żeby wyciągnąć kawałki uszkodzonej śledziony) też może spowolnić perystaltykę. Zapodałam więc na kolację kurzy cycek ze sporą porcją parafiny i czekam do jutra. jeśli nadal nic się nie ruszy, na 10 lecę do weta. W końcu to normalna sprawa - w Wielka Sobotę, kiedy nic nie ugotowane, nie upieczone, nie posprzatane, a nawet zakupy w lesie, normalny człowiek leci do weta z zatkaną kotką
Musia ogólnie nie czuje się najgorzej. Chwilami wychodzi z transporterka, przejdzie się po pokoju, nawet wskoczyła na fotel i myła sobie łapki. Je mniej, i dobrze -

bo w końcu by pękła. Sporo pije, ale woda odpada - daję więc mleko z wodą. Oczywiście kiedy tylko wchodze do pokoju zaczyna mruczeć. A przy głaskaniu wywala brzuszek i prosi żeby go masować....
jakkolwiek głupio by to nie brzmiało - trzymajcie kciuki za kupę....