Szczytno - potrzebujemy DT, DS.. dużo kotów, 3 kolejne w DS!

Marzeniu ja nie myślałam o powrocie whiskaski do nas tylko o wyjęciu innych futer ze schroniska lecz na razie muszę coś wyadoptować.Najbardziej Brysia bo blokuje mi miejsce kwarantanny i nie mam gdzie odizolować kotow chorych zabranych bezpośrednio ze schroniska.Meksykanka wielka dziewczyna jest ,że już jedzie po koteczkę.Whiskaska ma takie futro ,ze jak ze zdrowiem będzie ok to znajdzie DS.Teraz kciuki. :ok:

SPOKO, SPOKO

Zobaczymy co będzie dalej z Whiskaską i w efekcie potem z Bryniem - chyba pani akordeonistka się wyprowadza niezależnie od Whiskaski, co?

Ale nie róbmy takich dalekosiężnych planów, działajmy na bieżaco - teraz jest Whiskasia i jej sprawa, potem Święta a co będzie potem zobaczymy... potem

Dajcie znać jak z odbiorem Whiskasi, mam nadzieję że bezproblemowo :roll:

Gibutkowa pisze:Dajcie znać jak z odbiorem Whiskasi, mam nadzieję że bezproblemowo

martwię się o meksykanke :ryk:

boję się czy nie zabiła pani i czy w związku z tym nie trzeba będzie organizować paczek do więzienia.. :ryk:

**Adopcje: 10 >>**

Marzenia11 pisze:
Gibutkowa pisze:Dajcie znać jak z odbiorem Whiskasi, mam nadzieję że bezproblemowo

martwię się o meksykanke boję się czy nie zabiła pani i czy w związku z tym nie trzeba będzie organizować paczek do więzienia..

za przyjemności trzeba zapłacić :lol:

tak mi powiedziałą kobitka co kochanicę męża lekko poturbowała.Jego zresztą też.

zapomniałam napisać, że ta pani to siostra mojej koleżanki ze studiów i się znamy.. :evil:

wsensie nie tak dobrze, ale z tą koleżanką moją to tak, swego czasu nawet razem spory kawałek czasu mieszkałyśmy.. Rodzina bardzo prozwierzęca, uwielbiają konie od pokoleń i psy też... widocznie z kotami im nie po drodze...

Pani nie zabiłam ale jadę i ryczę jak bóbr, nawet jakiś Pan zastukał mi do samochodu na światłach bo wyglądałam pewnie jakby mi rodzinę wymordowano... Wiozłam do Warszawy milusieńkiego przytulaka, któremu nigdy nie było dość głasków a zabrałam do siebie trzesącego się, warczącego, płaczącego bojącego się ręki wraka kotka...

Cały samochód zasypany włosami kota - czy możecie sobie wyobrazić w jakim stresie musi być to zwierzątko. Pani przyniosła ją zapakowanego w polar jak pacjenta szpitala psychiatrycznego, mówiąc, że ianczej się wyrwie, ucieknie, pogryzie, podrapie...

KWA ja się nie nadaję - jestem kopnięty chyba przez mastodonta histeryk...
Nie nadaję się - rozmaiwaiłam rycząc z Basią.
Te badania trzeba zrobić - choć wszystko przemawia za tym, że jej zachowanie ma podłoże psychofizyczne.
Nadal wzięta na ręce bulgocze i warczy... a ja wiozłam kotkę, która nie chciała zejść z kolan...
To dopiero 3-4 dni....

Oczywiście w domu kocia afera - seniorka agresywna nastrzelała mnie pazurami, ale co zaskakujące Whiskasunię oszczędziła, nawet na nią nie warczała, jest wkurzona ale odgrywa się na mnie...
Kotuńcia zjadła dwie saszetki, strasznie głodna i chuda... Dzisiaj też już wzięłam dzień wolny - niech sobie pochodzi po domku...

Muszę na chwilę odpocząć i zebrać myśli, wypić piętnastą kawę, dlatego kończę

Ale i tak dobrze, że ją zabrałam, bo to ewidentnie musiał być dla niej traumatyczny dom :cry:

Matko

Dziewczyny jaka strategia "odkręcania" kotu traumy? Brać i głaskać "na siłę" czy dać czas?
Polar trzeba wywalić żeby nie miała zapachu tamtego domu. Feliway - to mocno uspokaja.
Kurcze i jeszcze zagłodzona

Co za menda z tej baby.
Dobrze, ze kota juz zabrana.
Ja bym nie robila nic na sile.
Ale z drugiej strony nie mam doswiadczenia z takimi kotami...

Kotka Milagro (nie będzie się już nazywać Whiskaska, to pechowe imię) tak mi się skojarzyło w pierwszej chwili milagro czyli cud po hiszpańsku, a myśmy ją chyba cudem wyrwli w ostatniej chwili z tego domu - już nawet zaczęła mruczeć jak ją pogłaskałam - na ręce nie biorę - wylizuje jeszcze miski, ale boję się dać więcej - jak wróciła z obozu to obżarstwo poobozowe może być groźne.

Trwamy

**Adopcje: 10 >>**

Spokój,cisza,ustalony porzadek dnia...Jedzenia ful,głaskać tylko wtedy jak zechce,gadać do niej,gadać,gadać...Nalezy sie liczyć z chorobą i bardzo uważać by nie przegapić objawów. Łatwo otępienie przypisać traumie. Nie jest to dla mnie fajne wspomnienie ale miałam "zwrot" co to ledwo ten zwrot przeżył.Załamka totalna poszła.Fizyczna i psychiczna.
Pogadajcie z ryśką o kroplach i ew biohawerysta.Poradzi coś.
Jednak teraz spokój i dużo ciepła. Nie tylko ludzkiego. Kotka misi mieć zacieniony kąt gdzie sie schowa,ciepły kocyk (ew termowfor). Mała jest w szoku wiec jej organizm różnie reaguje. Wet mi doradzał zaciemniony,spokojny pokój z dostepem do wszelkiego dobra.Radził też włączyć radio czy coś by grało. Przed wejściem już trzeba sygnalizować,ze sie wchodzi np gadając.By wiedziałą i była naszykowana.Nic na gwałt i szybko.
Matko jedyna.Wstrętna czarownica.

Ja słyszałam od wetów że na rekonwalescencję (fizyczną więc może i psychiczną tez) najlepsza jest zasada 3xC - Cicho, Ciepło, Ciemno. Nie całkiem ale żeby miała właśnie taki kącik ciemniejszy, ciepły, zaciszny.
Krople Bacha to fajna sprawa :ok:

Jezu, ona już chodzi po domu z ogonkiem do góry - zagląda w kąty.
Zainstalowałam ją w tzw. garderobie, czyli jedynym pokoju, w którym nikt nie mieszka oprócz szaf i deski do prasowania... ale nie zamykałam i chodzi... Wygląda na to, że się regeneruje. Jak do niej podchodzę to się odzywam i mogę pogłaskać... Już jest o całe niebo lepiej... Ona jest taka młodziutka, może jeszcze wszystko będzie dobrze.

**Adopcje: 10 >>**

meksykanka pisze:Jezu, ona już chodzi po domu z ogonkiem do góry - zagląda w kąty.
Zainstalowałam ją w tzw. garderobie, czyli jedynym pokoju, w którym nikt nie mieszka oprócz szaf i deski do prasowania... ale nie zamykałam i chodzi... Wygląda na to, że się regeneruje. Jak do niej podchodzę to się odzywam i mogę pogłaskać... Już jest o całe niebo lepiej... Ona jest taka młodziutka, może jeszcze wszystko będzie dobrze.

Będzie zobaczysz. Uważaj jednak na nią.Bo czasem kryzys i załamka przychodzi później,po kilku dniach.Jak nerwy odpuszczą. Teraz kocia odetchnęła bo jest bezpieczna,nie w tym obozie.Zna ciebie i dobrze kojarzy.A to ważne.
Kciuki nieustajace :ok:

meksykanka pisze:Jezu, ona już chodzi po domu z ogonkiem do góry - zagląda w kąty.
Zainstalowałam ją w tzw. garderobie, czyli jedynym pokoju, w którym nikt nie mieszka oprócz szaf i deski do prasowania... ale nie zamykałam i chodzi... Wygląda na to, że się regeneruje. Jak do niej podchodzę to się odzywam i mogę pogłaskać... Już jest o całe niebo lepiej... Ona jest taka młodziutka, może jeszcze wszystko będzie dobrze.

Kot czuje gdzie go chcą, a gdzie nie... :roll:

Szczytno - potrzebujemy DT, DS.. dużo kotów, 3 kolejne w DS!

Kto przegląda forum