cześć kochani .
nie musiałam dziś się zrywać

nigdzie gnać ,to taka ulga ,jak się kłądę spac po północy i raniuśko muszę wstać jestem z lekka wymięta życiowo
odpocznę ,wrócą mi siły.
Byłam już w ogródku ,powyrywałam troszkę chwastów ,ale nie za wiele ,kręgosłup mówi kategorycznie NIE

bieda z tym kręgosłupem
Kropcie skrzyczałam ,ostro

a ona przyszła do mnie ,zagadała ,wlazła na kolana i za ssanie się wzięła ,no i weź się człowieku i złość na nią.
mój ukochany wieloryb.
Tytek niestety tak ma od zawsze ,raz lepiej ,raz gorzej ale na ogół tak samo .
Tyle że drobniutki taki jest ,schudł.
Je ,bawi się ,tuli ,a jednak nawracające biegunki męczą.
w Kupsku nic nie wyszło .
Teraz morfologię zrobimy.
Persice po ostrzyżeniu wpakowały mi si.ę do łóżka i nijak wygnać ich nie mogę

a przecież one nawzajem się nie tolerują...Poncia nikogo nie lubi ,tylko mnie ..

kot jedynak.
Dżaga ma ząb do wyrwania ,już sam nie wypadnie ,lata a jednak bardzo mocno się trzyma
Pyzie latają prawie wszystkie ząbki

chyba wychodzi chów wsobny

coraz bardziej też jej odstaje jedna tylna noga , jakby usztywniona była.
a ja zrobiłam coś niesamowitego ..........zadzwoniłam do cioci ,siostry mojego taty ['] przełamałam się ,porozmawiałyśmy ,poryczałam się ,wszystko wróciło.
ciocia ma raka ,zachorowała ze 3-4 lata temu ma 80 lat .
Pamiętam jak Grześ jechał na pogrzeb mojej babci do Legnicy ,tłumaczył (było bardzo źle z ciocią) wtedy w pracy że jeszcze tylko raz będzie nieobecny ,nie mówił że tak długo
