
to jest mój rudy Stasiu

, cudowny kocurek o niezwykłym charakterze, jest tak serdecznym dręczycielem-przyjacielem mojej Liski (fot2), że warto było po niego jechać 300km w jedną stronę..
z nami od 5 lutego, amputacja wczesniej 17.01, nie wyobrażam sobie bez niego swojego domu
ponieważ wet zostawił nietypowo, bo dość długi kikutek (powinno się wysoko usuwać, żeby nie opierał sie na koncówce ) myślałam że to coś utrudni - tym bardziej że już miałam na DT kotka z wysoką amputacją (pomaga bardzo balansować, nie ma zbędnego ciężaru z jednej strony ), jednak nic z tych rzeczy - kocio młody bóg
wskakuje na szafki, nosi sobie piłeczki w zębach, a aby coś rozszarpać

to za brakujacą łapę składa : przednią i tylną
trzymajcie się , za zdrówko Waszego kotka
