
Ale szkoda mi tego kotka czarnego, on taki piękny... [jakby nie był , tez by mi bylo szkoda] bo jeśli to się raz zdarzyło, że zginął i nie wrócił do domu, że będzie wychodził...
Do tej pory żałuję, że nie zwinęłam kotki w sąsiedztwie, którą pani......... [tu są same obraźliwe słowa] wypuszczała w ruii, bo kotka krzyczała w domu, że chce wyjść. Jak zobaczyła z okna, że ją wywloklam spod jakiegoś samochodu - tzn,sama sie wywlokła mi na ręce - to wyleciała z domu, ta pani, że to jej kot i takie tam. Młoda kobieta, kompletnie nie słuchająca, ze kociaki itd. ' tu nie ma w okolicy kotów [były, mój późniejszy Melon, chociażby] a jak zajdzie w ciąże to na działki wywiozę... " . Pokazałam palcem gdzie mieszkam, powiedziałam, że załatwię kastracje w toz... Ale kotki już w oknie nie widuję - to parter.
