


wczoraj byłam u Mikruska, kić troszkę chodzi, robi kupę do kuwety, ale siku tam gdzie leży na gazety, poza tym wyczyściłam oczko, milusińki, przekochany, zaniosłam im z Tygryską dobrego mięska,
w ogródku przeniosłam stołówkę w drugi koniec ogródka, kić pani Anny zdziwiony, że nie zastał jedzenia na starym miejscu przyszedł na balkon z wymownym spojrzeniem: gdzie jedzonko????
kupiłam puszki w Rossmanie, dziś kiciom w pracy kupiłam wątróbkę drobiową i wymieszałam z saszetkami Kitekata...no i jak zwykle, jedne jedzą w śmietniku, a przedszkolaki za ogrodzeniem...
była też u mnie babcia, wzięła transporterek i zaniosła Zuzię do weterynarza, na razie na Kotkowo, ale trzeba będzie babci dopomóc, Zuzia miała tak wrośnięte pazurki, że nie dała rady chodzić, niektóre były podbiegnięte ropą, no i dziąsła też ropny stan zapalny, dostała antybiotyk, i wet obciął pazurki, i kici ulżyło od razu...następna wizyta za 2 tygodnie, lub wcześniej w miarę potrzeby,
babcia też jest chora, robiono jej biopsję, na razie nic nie wiadomo,
ja z kolei byłam z mamą u kardiologa na wizycie, wszystko ok, tylko było wysokie ciśnienie i musi się oszczędzać...