A ta pani z Gdyni, której mąż umarł?cypisek pisze:Ds. nie....
Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
Krzysiekbolo pisze:Chociaż jedno pocieszenie,że nie czuje bólu.
Tego do końca nie wiemy.Wiem jak moja Kicia przeżywała śmierć mojej mamy.Nie mogłam jej od Niej oderwać tak się tuliła.A później całymi miesiącami,chodziła po mieszkaniu,wyła szukała bez przerwy.A niektórzy mówią,że koty nie przywiązują się do ludzi-GŁUPCY.
Tak jak ludzie są różni, tak i koty są różne. Według mnie osoby twierdzące, że koty się do ludzi nie przywiązują, nie są głupcami, tylko generalizują.
hanelka pisze:A ta pani z Gdyni, której mąż umarł?cypisek pisze:Ds. nie....
Krzysiekbolo pisze:Kto rzuci we mnie puszką pierwszy?
Gibutkowa pisze:Lepsze takie puszki tanie z biedronki niż nic albo sucha buła do połowy spleśniałą wyjęta ze śmietnika.
W zooplusie z tanich baaardzo lubianych przez koty jest Smilla (baaardzo ładny skład). Jest też Rafi Cat - produkowany przez ZM Łuków http://www.zmlukow.pl/index.php?option= ... Itemid=113 - jest tam wieprzowina ale przebadana (to wiem bo dość sporo korespondowałam z ich działem jakości i działem badań w tej sprawie). Nie wiem jakie byłyby ceny producenckie - może TOZ by się z nimi dogadał i udałoby się kupić po cenach hurtowych/producenta, tu jest za 1złhttp://www.sklepreksio.pl/RAFI-k156-0--default.html Koty też dość chętnie jedzą, choć Smilla lepsza i w megapaku wychodzi taniej.
A uszka mi się już od początku baaardzo nie podobały...![]()
Kciuki za łapankę![]()
cypisek pisze:hanelka pisze:A ta pani z Gdyni, której mąż umarł?cypisek pisze:Ds. nie....
nie......
Nie wiem co to za środki...ale w porównaniu z czwartkiem a dzis, to niebo a ziemia...nie wiem ile takie srodki działają i na jak długo pomagają. Mój dziadziuś umierał na raka płuc, było ,że były dni ,kiedy tryskał energią , by za jakiś czas przejsć w odrętwienie i nie za bardzo wiedział co się z nim działo. Leki przeciw bólowe coraz wieksze dawki, momenty ,że już nic nie działało ,albo na krótko.....
Gibutkowa pisze:Mój Miecio to "śmietnikowy kotek". Jak był na kwarantannie u koleżanki (Sibel wtedy jeszcze była na odstawieniu sterydów po 2 miesiącach brania)m to ona codziennie miał rozgrzebany kosz na śmieci, Mietek potrafił jakąś suchą bułę ze spleśniałym serem wygrzebać, buła większa od niego a on uciekał z tą bułą i pożerał w biegu, choć twarda jak kamień była. Ja zaryzykowałam i stwierdziłam że musimy mu w głowie przestawić - najwyżej się porzyga. Co wyczyścił miskę to dostawał znowu i znowu. W końcu nauczył się że jedzenie jest zawsze. Trochę przytył ale że był w czasie intensywnego wzrostu więc ładnie też zgubił tłuszczyk.
Gibutkowa pisze:Mój Miecio to "śmietnikowy kotek". Jak był na kwarantannie u koleżanki (Sibel wtedy jeszcze była na odstawieniu sterydów po 2 miesiącach brania)m to ona codziennie miał rozgrzebany kosz na śmieci, Mietek potrafił jakąś suchą bułę ze spleśniałym serem wygrzebać, buła większa od niego a on uciekał z tą bułą i pożerał w biegu, choć twarda jak kamień była. Ja zaryzykowałam i stwierdziłam że musimy mu w głowie przestawić - najwyżej się porzyga. Co wyczyścił miskę to dostawał znowu i znowu. W końcu nauczył się że jedzenie jest zawsze. Trochę przytył ale że był w czasie intensywnego wzrostu więc ładnie też zgubił tłuszczyk.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 110 gości