Asia_Siunia pisze:A co tam u Akeli
A niiic szczególneeeego... troszkę przeziębiony był znowu, ale już jest lepiej. I do szczepienia się przymierzamy w przyszłym tygodniu...
A Ty mi się tu Ciotka przed szereg nie wyrywaj.

Przesądna się zrobiłam, więc nie bądź wyrywna, wszystko w swoim czasie.
ksb pisze:morelowa pisze:ksb - może to miał być sarkazm

ze strony gerardbutler ? Miałaby trochę racji - patrząc na ostatnie wpisy.. hmm.. jak ktoś tak nagle sobie zajrzał.. Ale to tylko taki przerywnik.
Może i tak.
Może...
W każdym razie po przedpołudniowym spadku nastroju teraz mam zwyżkę. Faktycznie nie hospicyjną zupełnie.
Po pierwsze, byłam na 16-tych urodzinach niebieskiego tetryka Emira, u PearlRain. Na Skype`ie dołączyła do nas Mary_Pool. Było bardzo miło - dziękuję, Dziewczyny.
Po powrocie w drzwiach przywitał mnie Tofu z bojowym okrzykiem: "JEŚĆ!" na
ustach. Do południa Tofu był niewyraźny, co było przyczyna mojego spadku nastroju, ale jak widać pancerny kotek nie ma zamiaru się poddać. Tak samo Grendel. Zjadł również ładnie i jakby buzia wygląda lepiej, a przynajmniej kot się tak mocno nie ślini i nie mamoli wciąż językiem, a węzły chłonne zmalały.
W sumie, faktycznie, nie wiem dlaczego to się nazywa hospicjum... Jakoś sobie radzimy, tylko te sterty igieł i strzykawek zużywanych codziennie, te stosy tabletek wpychanych w koty i wiszące non stop zestawy kroplówkowe jakoś tak jakby
psuły nastrój.
W sumie, nic nie jest oczywiste. Ale wystarczy doczytać tu i ówdzie i [chyba] nie będzie potrzeby pytać, czemu to się nazywa hospicjum.